poniedziałek, 21 lipca 2014

...to oczywiste, że nie jestem ekspertem...

...oczywiste przynajmniej dla mnie...

...czy to będzie Libia, Syria, Izrael, Iran, Afganistan, Ukraina...

...albo procedury obowiązujące w komunikacji lotniczej, o której wiedzę czerpię nie inaczej, jak miliony mnie podobnych z hollywoodzkich produkcji...

...w pewności, że akurat samoloty nie latają "sobie a Muzom", tylko ktoś (kontroler), albo coś (radiolatarnie to się chyba nazywa) prowadzi pilota do celu...

...o czym zaświadcza historia lotów MH17 nad Ukrainą, która za sprawą jednego polecenia mogła by wyglądać zupełnie inaczej...

źródło: "flightradar24" - "MH17 flight history: 2014-07-19"

...trudno bowiem uznać za poważny - nawet w moim, barowym postrzeganiu świata i dziejących się na nim zdarzeń - argument, że ktoś z kimś  wyznaczył nie tylko granice horyzontalne tego zbrojnego konfliktu, ale i też jego wertykalną przestrzeń (ponoć zagrożony był poziom do 6 tysięcy metrów, a wyżej już nie)...

...kto z kim ? - nie pytam, tak jak i nie zapytają już ofiary tych ustaleń...

...ale wydaje się, że chociaż ich bliscy powinni...

...nie inaczej, jak tylko dla spokoju ducha i czystego sumienia...

...tym bardziej, że - jak pisze pani Applebaum na stronie "The Washington Post" - tym razem większość brutalnie pozbawionych życia, to nie syryjscy Alawici, czy saharyjscy Tuaregowie, nie wspominając o bezimiennych, czarnoskórych Libijczykach z Towerga...

źródło: "Humanitarne liczenie trupów:" - post by T.L. datowany na październik 2012 roku

...a Europejczycy...

"...If it has done nothing else, the crash of Flight 17 has just put an end to the “it’s not a real war” fairy tale, both for the Russians and for the West. Tragically, this unconventional non-war war just killed 298 people, mostly Europeans..."