Z mieszanymi uczuciami zapoznałem się z treścią wystąpienia pana prezydenta Egiptu, Mohammeda Mursi na forum Zgromadzenia Ogólnego U.N.
"...Egypt is committed to pursue the sincere efforts it has been exerting to put an end to the catastrophe in Syria within an Arab, regional and international framework," Mursi said in his first speech to the U.N. General Assembly..."
Z mieszanymi dlatego, że już dawno nie słyszałem wystąpienia współczesnego polityka godnego miana wystąpienia męża stanu, a takim było właśnie przemówienie pana Mursiego, Muzułmanina i Egipcjanina, nie Europejczyka, czy też Amerykanina.
"...Mursi's comments contrasted with those of Qatari leader Emir Sheikh Hamad bin Khalifa al-Thani, who called on Arab countries on Tuesday to bypass the U.N. Security Council and intervene directly to stop the bloodshed in Syria..."
źródło: "Reuters"
Dlatego przyjmuję, że mówiąc o zachowaniu integralności Syrii wiedział, co mówi , choć sam mam już od pewnego czasu wątpliwości, czy jest to faktycznie możliwe w stopniu przypominającym niedawną przeszłość nawet przy pełnym poparciu i zaangażowaniu się w sprawę Muslim Brotherhood wraz z przyległościami, sądząc jednocześnie, że małym poligonem weryfikacji ich rzeczywistych możliwości może być Libia, gdzie albo uda się przejąć efektywną kontrolę nad rzeczywistością, albo i nie, sam w sobie bowiem stan istniejącego tam teraz, naturalnego niejako chaosu, w konfrontacji z nie zdefiniowaną do końca jasno i jednoznacznie, co do celu wyznaczonego na „dziś” i zamiarów w przyszłości obecnością postronnych, wydaje się być wręcz syzyfowym wyzwaniem godnym najwyższych słów uznania i szacunku w przypadku sprostaniu jego wymaganim.
Ano pożyjemy, zobaczymy.
XENBBE3Z9Z49