niedziela, 5 sierpnia 2012

Nie mnie pytaj, zapytaj swojego senatora:

Recep Tayyip Erdoğan, przyjaciel salonów politycznych Paryża i Londynu, partner polityczny prezydenta Obamy i sekretarz stanu US. Hillary Clinton w tej części świata wymordował jednego dnia 115 rebeliantów kurdyjskich (od 1984 roku zamordowano już w tureckim Kurdystanie około 45 tysięcy Kurdów) używając ciężkiego sprzętu i lotnictwa.

źródło: "Time World"

Stanie przed międzynarodowym trybunałem oskarżony o zbrodnie wojenne ?

Nie stanie, bo wymordował tylko jakichś Kurdów uznanych przez niego samego, USA i UE za terrorystów walczących już prawie od 40 lat o niepodległość dla siebie i swoich dzieci.

W przeciwieństwie do Al-Kaidy, z którą dziś pod rękę i Recept Erdogan i Obama i Hillary Clinton i Cameron plus ten Francuz Hollande mordują Bogu Ducha winnych Alawitów w Syrii, nie wspominając o Basharze al-Assadzie i Jego żonie, którym po schwytaniu obiecano już medialnie okrutną śmierć w rynsztoku na podobieństwo zakatowanego w obecności kamer „dziennikarzy obywatelskich” pułkownika Kadafiego, co pokazały skwapliwie wszystkie agencje informacyjne świata.

Dlaczego ?

Nie mnie pytaj, zapytaj swojego senatora.


***********

„…All of this does not make of Russia's stance a mature and strategic policy that is aware of its interests on the long term. Perhaps wisdom will find its way to Russian policy to replace this nationalist hysteria, which does not befit Russia, under the slogan of revenge for a feigned insult.”

źródło: "The Blog"
I nie interesuje mnie czy to znaczy, że pani Raghida Dergham uważa za słuszną i rozważną politykę US pospołu z UE w sprawie Syrii – to nie mój problem, jak i pozostałych zainteresowanych również nie, a już szczególnie Rosji.

Powodowany jednak chrześcijańską, wręcz franciszkańską miłością do naszych braci mniejszych odpowiem pani Dergham i jej podobnym tak:
Karygodny błąd popełniony przez US i UE w Syrii z katastrofalnymi dla nich już dziś ( faktyczny alians sytuacyjny z Al-Qaeidą w zniszczeniu syryjskiej państwowości) i w przyszłości konsekwencjami zawiera się w braku intelektualnej oceny i rozeznania strony przeciwnej:

Bashara al-Assada, Alawitów i Rosji – że tylko do nich się ograniczę.
Nic, co zapewne z niemałym mozołem napisała w cytowanym artykule pani Dergham  podająca się za „Columnist and Senior Diplomatic Correspondent, Al Hayat” nie ma już znaczenia i odniesień dla i do adresatów treści między innymi dlatego, że i US i UE straciły negocjacyjną wiarygodność cokolwiek to w tej i podobnych kwestiach polityki globalnej dziś znaczy.

Pozostaje mieć tylko nadzieję, że ich marginalizacja cywilizacyjna nie będzie przypominać nagłego zgonu Syrii, losu Kurdów, albo "demokratyzacji" (czytaj "dewastacji") Iraku i Afganistanu, że przywołam tylko ich najświeższe osiągnięcia polityczne pomijając milczeniem parady Marines w San Diego i od nich pochodne osiągnięcia cywilizacyjne na miarę XXI wieku.

...been added on Monday:

źródło: "Counter Punch"
:-(