sobota, 21 lipca 2012

To będzie drogi pogrzeb:

Posługując się nadekspresyjnością języka poemów barowych należało by skomentować tą, choć spóźnioną, ale skończenie poprawną analizę sytuacyją tak:

źródło: "The Guardian"

Krew ofiar syryjskiej hetakomby rozlana na ołtarzu bożka politycznej ignorancji nie plami rąk Baschara al-Assada, czy też rządów Rosji i Chin, jak piszą amerykańskie i europejskie gazety, a w konfrontacji z faktami znanymi już dziś ścieka obficie strumieniem po żakiecikach pani Hillary Clinton i garniturach panów Camerona w parze z prezydentem Francji Hollande, bowiem to nie kto inni, jak oni rozpętali swoimi autorytetami to piekło nie znając odpowiedzi na fundamentalne w takich sytuacjach pytanie „co dalej?”.
I nie mogą, nie mają prawa powiedzieć, że nie wiedzieli, są przecież w tej trójcy wcale nie świętej przywódcami mocarstw w dyspozycji których znajduje się potężny aparat rozpoznania i analiz teoretycznie niezbędny do podejmowania politycznych decyzji stanowiących o losach milionów.

Jakby tego nie było dość, to ktoś w Pentagonie, wybierający się zapewne na paradę w San Diego, wpadł na pomysł przechwycenia sygnału satelitarnego państwowej telewizji Syrii w haniebnym zamiarze siania dezinformacji, co w tej sytuacji jest niczym innym, jak przysłowiowym, ostatnim gwoździem do syryjskiej trumny, bowiem w takiej sytuacji nawet gdyby znalazł się jakiś autorytet władny do zapanowania nad tym bajzlem, to i tak nie będzie mógł tego zrobić.
źródło: "Geopolityka"

Syryjskiej trumny w której nie spocznie tylko jedno truchło, a będzie ich sporo, co znaczy, że nie będzie to tani pogrzeb za który zapłaci nie kto inny, jak obywatel Stanów Zjednoczonych Ameryki, Zjednoczonego Królestwa, a i Francji wespół z pozostałymi państwami Europy też i to nie raz, a będzie płacić przez wiele, wiele nadchodzących lat w taki lub inny sposób.