„LONDON -- IOC President Jacques Rogge won't budge: There will be no minute's silence for the Israeli victims of the 1972 Munich massacre at the opening ceremony of the London Olympics...”
źródło: własne (reprint) T.L. "danse macabre a.d. 2012"
Ktoś nierozpoznawalny w przecież nie małej, mojej bazie danych skojarzeń, w której znalazło się miejsce nawet dla Stefani Germanotta.
To prawda, Jacques Rogge wie jak dbać o wizerunek Coca-Coli:
„We feel that the opening ceremony is an atmosphere that is not fit to remember such a tragic incident," Rogge said.”
Choć moim zdaniem tak dziś mu się tylko wydaje, w każdej bowiem sytuacji odmowa upamiętnienia monachijskiej tragedii na prośbę choćby tylko samego prezydenta U.S. była by niczym innym, jak oczywistą demonstracją instytucjonalnej pychy, ale tu i teraz z syryjską rzezią w tle jest już tylko przejawem zbydlęcenia międzynarodowych władz komitetu olimpijskiego i ich głównego sponsora, Coca-Coli, dla których, okazuje się, jedna minuta ciszy jest więcej warta od życia 11 ofiar zbrodni popełnionej przez bandę Palestynczyków na Olimpiadzie w Monachium z 1972 roku i ~17 tysięcy zamordowanych do tej pory w Syrii.