Być miłośnikiem poezji, jakim jest niewątpliwie pan Recep Tayyip Erdoğan nie znaczy zaraz, że jest się poetą:
"... I always say that major events, major revolutions, bring their own leaders..."
I dlatego to pan Bashar al-Assad bez względu na finał syryjskiej tragedii pisze dziś dzień po dniu kolejne strony wiekopomnego eposu cywilizacji świata Bliskiego Wschodu, a nie pan Erdoğan, choć ten ostatni tak bardzo się stara, by odnotować swoje istnienie na kartach Historii Islamu pisanej z dużej litery frymarcząc bezwstydnie na oczach kapłanów Demona kracji znad Potomac River, Tamizy, Sekwany i Spree bezcennym dziedzictwem Mustafay Kemal Atatürka.