środa, 1 października 2014

...napisałem wczoraj sobie a Muzom...

...że po prawdzie, to ja bym w dzisiejszych czasach na zbyt wiele sobie nie pozwalał będąc na miejscu posła Kalisza Ryszarda i reszty ferajny z ulicy Wiejskiej funkcjonujących oddzielnie i pospołu w przekonaniu "...a kto nam co może zrobić, zawodowym politykom..."...

...ilustrując zapis odpowiednią według mnie fotograficzną składanką...


...co zdaniem recenzentów moich wpisów jest zbyt enigmatyczne, jak na możliwości percepcyjne intelektu adresatów, choć oni sami są innego zdania funkcjonując na co dzień i od święta w świecie rojeń galaktyczne wręcz odległym od rzeczywistości dającej się precyzyjnie zdefiniować raptem kilkoma cytatami...

"...By August, Washington was calling on Assad to step down as well. Not long thereafter, Qatar began its Syrian operation, modeled on the Libyan adventure.

Like the tendering of a contract, Doha issued a call for bidders to help with the regime's overthrow. "When we started our battalion [in 2012], the Qataris said, 'Send us a list of your members. Send us a list of what you want -- the salaries and support needs..."
(W sierpniu Waszyngton wezwał Assada do ustąpienia z urzędu, po czym Katar rozpoczął na wzór libijski operację w Syrii. Podobnie, jak w przypadku każdego innego przetargu urzędnicy katarscy opublikowali zaproszenie adresowane do chętnych przyjęcia zlecenia obalenia reżimu. „Kiedy zaczynaliśmy organizować naszą brygadę (w 2012 roku) – mówi jeden z wykonawców zlecenia – Katarczycy zażądali stosownej w takich okolicznościach dokumentacji; Prześlij nam listę członków ekipy, zapotrzebowanie materiałowe, preliminarz wydatków i zapotrzebowanie na dodatkowe wsparcie…” - w swobodnym przekładzie T.L.)

źródło: "Foreign Policy"

...albo jak ten, w przekazie mówiący nic ponad, jak tylko...

"..."They had to literally go to their address book and say, 'Who do we know in Libya?'" ... - źródło j.w.

...na tyle jasno i czytelnie, że nie wymagający tłumaczenia...

...piszę w żadnym razie nie w chęci kontynuacji monologu z kimkolwiek uchodzącym w Pospolitej za autorytet w prezentacji dzień po dniu na pierwszych stronach nadwiślańskich gazet i ekranach telewizorów aktualnych zdarzeń przesądzających o losach milionów...

...a przy okazji publikacji sygnowanej przez panią Elizabeth Dickinson przez wzgląd na jej praktyczną wielowymiarowość rzeczywistych i możliwych odniesień...

(...)
:-(