źródło: "Gazeta pl"
..."parytetowych", "psiapsiółkach", kobietach "niekompetentnych", do tego "...często wręcz głupich..." funkcjonujących w polityce i zarządzaniu państwem...
..."Wspinając się do Brukseli, pozostawił więc Tusk po partii i urzędach państwowych gromadę oddanych sobie kobiet, których jedynym tytułem do obecności w polityce jest bycie kobietą..." - źródło j.w.
...z czym oczywiście pani Wielowieyska nie musi się zgadzać, mając z nimi mniej lub bardziej bliskie kontakty natury roboczej (jest przecież - jak piszą w "Wikipedii" - dziennikarką i publicystką) lub towarzyskiej (z racji dziedziczonej rodzinnie zgodnie z nową, nadwiślańską tradycją pozycji i znaczenia na prowincjonalnych salonach stolicy Pospolitej) pozwalającej na wyrobienie sobie subiektywnej opinii o wszystkich razem i każdej z osobna wyznaczonej skalą własnych oczekiwań...
...ale myślę, że może wypadało by w swoim publicystycznym profesjonalizmie uwzględniać nie tylko osobiste odczucia w tej kwestii...
...mając ku temu nie nadarzającą się zbyt często okazję konfrontacji oceny przydatności naszych elit, tym bardziej, że dotyczy ona nie kogo innego, jak kobiecej, politycznej perły w koronie niegdysiejszego gabinetu PM Pospolitej, Donalda Tuska...
...również jak i pani Wielowieyska szczycącej się posiadaniem dyplomu "Master of Business Administration"...
...wielce szanownej pani Elżbiety Bieńkowskiej, która została w końcu reprezentantem Pospolitej w Brukseli na eksponowanym stanowisku...
...z tym, że w żadnym razie w uznaniu jej kompetencji dającej się porównać sytuacyjnie do naturalnego porodu..
...a przez "cesarskie cięcie" niejako, czyli z parytetu własnie...
...cięcia wykonanego do tego nie w intymniej atmosferze salki porodowej jakiegoś prywatnego gabinetu pana doktora tego, czy owego na ten przykład gdzieś w okolicy warszawskiej ulicy Wiejskiej, a publiczne w połączeniu z wołającą o pomstę do nieba wprost wiwisekcją nieczułych na faktyczne i urojone walory pacjentki godnych miana oprawców, europejskich recenzentów politycznych...
źródło: "(E.U.) Commissioner Hearings"
"......czego oczywiście pan Marcin Maj piszący w "Dzienniku Internautów" wiedzieć nie musi (że nie wspomnę o uczestniku konkursu) - choć nie zaszkodziło, gdyby jeden i drugi wiedział pisząc i robiąc "te rzeczy..." przecież nie przy kontuarze baru sobie tylko i Muzom, a publicznie na oczach niewinnych dziatek i staruszków..."
źródło: "...na pytanie, co trzyma w ramionach tym razem..." by T.L.
"Pan Tadeusz Ludwiszewski trochę zbyt szybko założył, że nie znam art. 16 ustawy o prawie autorskim. Nie tylko go znam, ale też wiem, że ten przepis odnosi się do praw osobistych, podczas gdy dla spraw domeny publicznej istotne są prawa majątkowe..."
...co przy okazji publicznego wywołania mnie z imienia i nazwiska sprowokowanego zapewne treścią akapitu...
źródło: "Marcin Maj - Google+"
...skwituję jednym uogólnieniem zawartym w przypomnieniu sobie a Muzom, że...
"...nie sztuką jest coś wiedzieć, ale sztuką jest już bez wątpienia wiedzieć, co się wie... " - mawiał mój nieodżałowanej pamieć Mistrz, pan S. nie gdzie indziej, jak przy kontuarze baru...