środa, 17 września 2014

...pisałem nie dalej, jak w kwietniu tego roku, że...

"...tego w "The Washington Post" nie przeczytasz...nie piszą też o tym na blogu "The Monkey Cage"...

źródło: "...tego w "The Washington Post" nie przeczytasz..." i "...To nie tak miało wyglądać. Zupełnie nie tak..."

...o ile mnie pamięć nie zawodzi bez intencji krytycznych, choć czytając dziś już pierwsze słowa wpisu sam odnoszę takie wrażenie, jakby o nic innego nie chodziło, tylko właśnie o to...

...co przecież w uogólnieniu dalekie jest od prawdy choćby w prezentacji treści sygnowanej przez pana Saifa Al-Azzawiego ( "Saif Al-Azzawi grew up in Baghdad and moved to the United States as a refugee in 2009. He now lives in Long Beach, California." - źródło j.n.) z datowaniem na 15 września 2014...

źródło: "The Washington Post" by Saif Al-Azzawi

...reprezentanta irackiej klasy średniej (jak sam o sobie pisze: "I grew up in Baghdad in a middle-class family.") dorastającym za czasów sprawowania rządów w tym kraju przez Saddama Husajna...

"...I grew up reading Superman and Batman comics, playing with Legos and swimming at the pools of the fancy clubs where my parents were members. I was 12 during the first Gulf War in 1990. And until then, my childhood was uneventful: I was a happy kid..." - źródło j.w. w przekładzie T.L: Dorastałem czytając komiksy o Supermanie i Batmanie, bawiąc się klockami Lego i kąpiąc w basenach fantastycznych klubów, których członkami byli moi rodzice. Miałem 12 lat kiedy w 1990 roku wybuchła pierwsza wojna w Zatoce Perskiej i dziś wiem, że była to data graniczna; kres szczęśliwego dzieciństwa...

...i dalej...

"...Since moving to Los Angeles in 2009, I’ve realized that most Americans don’t understand that Iraq used to be a modern, Westernized and secular country. From the 1930s to the 1980s, Iraq’s neighbors looked to it as the example. People from different Arab countries came to Iraq to attend university. The country had an excellent education system, great health care, and Iraq was rich — not the richest, but rich..." (...Od czasu przyjazdu do Los Angeles w 2009 roku, zdałem sobie sprawę, że większość Amerykanów nie rozumie, iż Irak był nowoczesnym, świeckim i pod wieloma względami w życiu codziennym „zachodnim” krajem. Od 1930 do 1980 roku, sąsiedzi Iraku patrzyli na niego, jak na przykład; mieszkańcy różnych państw arabskich przybywali do nas, by studiować, Irak miał bowiem doskonały system edukacyjny oraz opieki zdrowotnej. Był bogaty - nie najbogatszy, ale bogaty.)

...by pod koniec stwierdzić...

"...Even if Saddam had gone crazy and killed a bunch of people, it wouldn’t be anywhere near the number who have died since he was overthrown..." (...Nawet jeśli Saddam w swoim obłędzie tyrana zabijał, to nigdy nie zabił nawet w przybliżeniu tylu, ilu zabito od czasu, kiedy został obalony.) 

...i na tym poprzestanę po raz kolejny w nadziei, że w końcu to ktoś młodszy sięgnie po leżący dosłownie w zasięgu ręki wieniec politologicznej chwały zawarty w wykazaniu, jak mało w dążeniach (idei zjednoczenia świata arabskiego) dzieli pokolenie arabskich rewolucjonistów, którymi bez wątpienia w młodości byli i Kadafi, i Saddam Husajn, i ojciec Bashara al-Assada, Gamel Abder Naser, jak i pozostali...

...od współczesnych twórców Państwa Islamskiego...

...z oczywistymi tego, nieuniknionymi konsekwencjami dla jakiejkolwiek koalicji zawiązanej pod sztandarem Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej w zamiarze jego unicestwienia...

...jeśli nie zaraz "dziś", to w przyszłości bez wątpienia...