źródło: "...na marginesie, z tym, że..." by T.L.
...ale jeśli teraz czytam słowa prezydenta Obamy opublikowane przez "The Associated Press" dosłownie kilkanaście minut temu...
"...Obama say the U.S. is "proud to stand shoulder-to-shoulder" with Bahrain, Qatar, Saudi Arabia, Jordan and the United Arab Emirates in conducting the strikes." (Obama mówi, że US są "dumne stojąc ramię w ramię" z Bahrajnem, Katarem, Arabią Saudyjską, Jordanią i Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, w prowadzeniu (wspólnych) ataków (lotniczych na wschodzie Syrii). - w wolnym tłumaczeniu T.L.).
źródło: "AP via Yahoo! News"
...to pozwolę sobie a Muzom odnotować, że towarzystwo samych tylko monarchów absolutnych i arabskich szejków w prowadzeniu jakiejkolwiek wojny przez nieustającego pretendenta do przewodzenia demokratycznemu światu jest na swój sposób komiczne - jeśli jakakolwiek wojna może być śmieszna...
...i jeśli komuś cała ta tragifarsa przysparza splendoru, to tylko niepodzielnym, arabskim władcom, którzy w końcu mogą pokazać komu trzeba (...), nie inaczej, jak swojego zaatlantyckiego "gladiatora"...
źródło: "U.S.Air Force" (w adaptacji T.L.)
...spuszczonego w końcu z łańcucha nie tyle przeciwko Państwu Islamskiemu, ile faktycznie Syrii Bashara al-Assada*...
...na to wygląda znad kontuaru baru...
...a czy nie bez racji, to czas pokaże...
:-(
* "...The presence of Arab allies in the attacks was crucial for the credibility of the American-led campaign. With the backing of Jordan and the Gulf monarchies, Washington has the support of Sunni states hostile to Assad..." (Obecność Arabskich sojuszników w ataku była kluczowa dla uwiarygodnienia prowadzonej przez Amerykanów kampanii. Z poparciem Jordanii i
(innych) monarchii Zatoki Perskiej Waszyngton wspierają (tylko i wyłącznie) państwa
Sunnickie wrogie Assadowi. - w wolnym tlumaczeniu T.L.)
źródło: "Reuters"