czwartek, 25 kwietnia 2013

...już nawet nie pod okrytym ponurą sławą "Arbeit macht frei"...

Nie darzę sympatią Palestyńczyków w ich wzajemnych relacjach z Izraelem (...), a już na pewno nie ufam ich "adwokatom" na arenie międzynarodowej, co nie znaczy, że w naturalnym biegu zdarzeń ze wszystkim się z nimi nie zgadzam:

"...The UN Human Rights Council special rapporteur, Richard Falk, has provoked outrage by claiming in an essay in Foreign Policy Journal that American foreign policy was to blame for the Boston marathon bombings. (...) "The American global domination project is bound to generate all kinds of resistance,"... 

źródło: "The Telegraph"

I to nie dlatego, że - jak by mnie pewnie nazwali seksualnie sprawni inaczej - jestem amerykanofobem, o czym pozornie tylko zaświadczały by również moje kolejne posty, a dlatego, że mój zaawansowany doświadczeniem obiektywizm faktograficzny...

...zobowiązuje do uznania racji, których w innych sytuacjach nigdy bym nie zaakceptował nie pozostawiając innego wyboru bez względu na to, jak bardzo bym tego chciał w zrozumieniu rozpaczy niewinnych w Afganistanie, Iranie, Libii, Syrii, Mali...

...i patrząc przy tym samemu na śmierć lub poniewierkę z wyroku krajowego Narodowego Funduszu ZdrowiaZakładu Ubezpieczeń Społecznych i innych instytucji stanowiących o losach nie tylko nadwiślańskich obywateli na podobieństwo "Anioła Śmierci" na rampie KL Auschwitz-Birkenau pod szyldem współczesnego Demona kracji - bo na pewno już nawet nie pod okrytym ponurą sławą "Arbeit macht frei" - nie mającego nic wspólnego ani z ideą demokracji, ani kapitalizmu w żadnym przejawie swojego działania.

:-(