źródło: "The Washington Post"
To prawda: “Arabska Wiosna”, haniebny, dosłownie politycznie bandycki napad na Syrię i mordowanie Talibów za pomocą dronów w granicach Pakistanu bez zgody i aprobaty jego rządu, to faktycznie najczarniejszy rozdział w historii Stanów Zjednoczonych Ameryki XXI wieku, porównywalny tylko do ograbiania z ojcowizny i mordowania dla zatarcia śladów tego procederu Indian na Dzikim Zachodzie idącym w parze z bezinteresownie bezgraniczną pogardą żywioną przez bogobojnych w każdym, siódmym dniu tygodnia Amerykanów do chińskich robotników budujących amerykańskie koleje w XIX wieku przez bezkresne prerie i sięgające chmur góry kontynentu.
I najżarliwsza modlitwa już nic tu nie pomoże szanowny panie John McCain, Joseph I. Lieberman i Lindsey O. Graham, bowiem monument międzynarodowej polityki będącej niczym innym, jak swoistym systemem naczyń połączonych różnorodności cywilizacyjnych, to nie świątynia przed ołtarzami której nauczają kaznodziejki zakonu „Pussy Riot” , pokalane „Madonny”, „Friends of Syria” i im podobne kreatury wyznawców prawdy objawionej współczesnego, euroatlantyckiego Demona kracji, o czym piszę nie inaczej, jak tylko w zbożnej intencji przyjęcia przez was w końcu tej prawdy choćby tylko formalnie do wiadomości z oczywistych powodów:
To prawda: “Arabska Wiosna”, haniebny, dosłownie politycznie bandycki napad na Syrię i mordowanie Talibów za pomocą dronów w granicach Pakistanu bez zgody i aprobaty jego rządu, to faktycznie najczarniejszy rozdział w historii Stanów Zjednoczonych Ameryki XXI wieku, porównywalny tylko do ograbiania z ojcowizny i mordowania dla zatarcia śladów tego procederu Indian na Dzikim Zachodzie idącym w parze z bezinteresownie bezgraniczną pogardą żywioną przez bogobojnych w każdym, siódmym dniu tygodnia Amerykanów do chińskich robotników budujących amerykańskie koleje w XIX wieku przez bezkresne prerie i sięgające chmur góry kontynentu.
I najżarliwsza modlitwa już nic tu nie pomoże szanowny panie John McCain, Joseph I. Lieberman i Lindsey O. Graham, bowiem monument międzynarodowej polityki będącej niczym innym, jak swoistym systemem naczyń połączonych różnorodności cywilizacyjnych, to nie świątynia przed ołtarzami której nauczają kaznodziejki zakonu „Pussy Riot” , pokalane „Madonny”, „Friends of Syria” i im podobne kreatury wyznawców prawdy objawionej współczesnego, euroatlantyckiego Demona kracji, o czym piszę nie inaczej, jak tylko w zbożnej intencji przyjęcia przez was w końcu tej prawdy choćby tylko formalnie do wiadomości z oczywistych powodów:
źródło: "Foreign Policy"
"Vladimir Putin isn't just the second most powerful person in the world. As this FP Slide Show makes clear, the Russian leader is also a race-car driver and a blackbelt in judo." (źródło j.w.)
...w przeciwieństwie do płaczącego przy lada okazji Obamy.