…wystarczy powołać do życia, wzorem syryjskich poczynań pana Camerona, Hollande, Obamy i królewskiej rodziny Saudów, w imię prawa do demokracji i niczym nie skrępowanej wolności - jak by nie patrzyć poddanych Jej Królewskiej Mości - „Narodową Radę Malwinów” wyłonioną pośród mieszkańców tych wysp, nie skąpiąc tylko przy tym zbytnio stosownych zachęt, bowiem przez wzgląd na raptem ~3000 (dzielone na 50% + 1 głos w referendum) osób tam mieszkających każda cena wydaje się być do przyjęcia zważywszy na natychmiastowe i przyszłe, obiecująco wymierne korzyści natury moralnej, politycznej i ekonomicznej.
Co powinno przyjść tym łatwiej, że 70% populacji pochodzenia brytyjskiego, to Szkoci i Walijczycy, a i sam pomysł na skończenie humanitarny sposób zmiany statusu pozostałości imperialnej wpisuje się znakomicie w istotę euroatlantyckiego Demona kracji kształtującego współcześnie oblicze świata w parze z neoliberalną wiarą w nadprzyrodzone możliwości sprawcze wolnego rynku, paraliżując tym również niejako przy okazji skutecznie jakiekolwiek działania pomocnicze postronnych bez względu na ich międzynarodowy status i prerogatywy.
I nie obawiał bym się tego, że pan David Cameron przelicytuje jakąkolwiek ofertę Argentyny, cierp on bowiem na pewną, nieporadnie skrywaną przypadłość, która skutecznie go przed tym powstrzyma.
Z całą pewnością.