piątek, 26 lipca 2013

pani Linda S. Heard pyta...

"Yousef Qaradawi once a respected Islamic cleric who lives in Qatar, says "Kill anyone who objects to President Morsi's return". Is this Islam??"

...na swoim, facebookowym profilu...

źródło: "Facebook"

Na co ja odpowiadam:

Oczywiście, że to nie jest Islam...

...a na równi z nim uświęcone prawo do samostanowienia narodu egipskiego, który dokonał wyboru w demokratycznej[!] procedurze. 

...czego akurat dorabiająca na swoją, kairską rezydenturę publikacjami na stronach saudyjskiego "Arab News" nie musi rozumieć, ale przyjąć do wiadomości to powinna, jeśli chce być czytana i poważana przez "...among many sections of Saudi society, including nationals and foreign residents, and from various socio-economic levels — guest workers to company CEOs..." (źródło: "Arab News" - abaut us):

"SYRIA’S devastation is yet another example of the evils of foreign interference in a nation’s internal affairs. A popular “Arab Spring” uprising morphed into a bloody civil war due to Bashar Assad’s arrogance..." 

źródło: "Arab News"

...bowiem jeśli już faktycznie przyjdzie komuś do głowy, by uznać pana Bashara al-Assada za aroganta, to wydaje się zasadne tylko za aroganta sytuacyjnego, odpłacającego "pięknym za nadobne"...


źródło: "Salem News" z linkowaniem do postu zatytułowanego "Hosanna&alejhem weał bnejhem:"

"...Saudi commentators say Bandar was the one behind the decision to give money to the Syrian rebels, and even to buy weapons for them. They say the Saudi demand that Assad step down is part of Bandar's strategy, which guides the kingdom far more than the positions of the 88-year-old king, whose health is failing.

The Saudi policy on Syria is being closely coordinated with the United States; both countries (like Israel ) want to separate Iran from its most important Arab base and slow the weapons flow to Hezbollah..."
(źródło j.n. - Jul. 25, 2012)


źródło: "Haaretz"

Coś przeoczyłem wielce szanowna pani Lindo S. Heard ?

Z grubsza rzecz ujmując jeśli już coś, to tylko parę marginalnych drobiazgów...

...tak sobie myślę w to piątkowe przedpołudnie przy porannym kubku kawy w wirtualnym monologu prowincjonalnego poety barowego błądzącego już myślami wokół nieprzewidywalnych zdarzeń pierwszego popołudnia, wieczoru i nocy nadchodzącego weekendu...


...w pewności nadrzędności racji zawartych w słowach Johna Donne przestrzegającego przed tym, by nie pytać, komu bije dzwon, bowiem on zawsze bije pytającemu:

“And therefore never send to know for whom the bell tolls; It tolls for thee”