źrodło: "The Boston Globe"
Co można, wypada, a i wręcz należy skomentować tak:
Są jeszcze - dzięki Bogu, kimkolwiek On jest - na świecie faceci z krwi i kości:
Żenią się z żonami, robią "własnoręcznie" dzieci i nawet kulom politycznych bandytów "się nie kłaniają", co piszę tu i teraz bez ochoty do doprecyzowującego rozwijania tej, porażającej wręcz błyskotliwością, myśli w przekonaniu, że w zasadzie robię to lepiej, lub gorzej w każdym, kolejnym wpisie (...).
No i pięknie, nic, tylko patrzyć i uczyć się póki jest jeszcze od kogo.
I tym razem wyjątkowo, w żadnym razie nie dla zaspokojenia twórczej próżności, a w sytuacyjnej możliwości wykazania wyższości poezji - nawet tej, barowej - nad współczesną, ekspercką prozą wszelkiej maści, pozwalam sobie zlinkować ten wpis do treści wirtualnego monologu poety barowego z opiniotwórczym writerem, panem Davidem Ignatius spod szyldu "The Washington Post" z lipca tego roku:
Żenią się z żonami, robią "własnoręcznie" dzieci i nawet kulom politycznych bandytów "się nie kłaniają", co piszę tu i teraz bez ochoty do doprecyzowującego rozwijania tej, porażającej wręcz błyskotliwością, myśli w przekonaniu, że w zasadzie robię to lepiej, lub gorzej w każdym, kolejnym wpisie (...).
No i pięknie, nic, tylko patrzyć i uczyć się póki jest jeszcze od kogo.
I tym razem wyjątkowo, w żadnym razie nie dla zaspokojenia twórczej próżności, a w sytuacyjnej możliwości wykazania wyższości poezji - nawet tej, barowej - nad współczesną, ekspercką prozą wszelkiej maści, pozwalam sobie zlinkować ten wpis do treści wirtualnego monologu poety barowego z opiniotwórczym writerem, panem Davidem Ignatius spod szyldu "The Washington Post" z lipca tego roku:
źrodło: "The Washingon Post" via "David vs...poeta barowy:"