niedziela, 22 sierpnia 2021

..."...w Zbąszyniu..." to nie na ziemi niczyjej pomiędzy państwami a...

na terytorium II Rzeczpospolitej której granice około 12 -15 tysięcy Żydów w 1938 roku "wzięło szturmem" sposobem stada bydła bitego i tym biciem poganianego od tylu przez...

Niemców - dziś wzoru zjednoczeniowo europejskich cnót wszelakich w reprezentacji pani von der Leyen (...)...

"...[podczas deportacji] Niemcy utrzymywali nas «pod specjalnym nadzorem». 

Powiedzieli nam, że będziemy musieli teraz przejść odległość około dwóch kilometrów do rosyjskiej, to jest do polskiej granicy [w tym memencie nastąpiło przejęzyczenie – Sz. P]. A więc byliśmy w drodze do Polski. 

Gdy pokonywaliśmy te dwa kilometry SS-mani okładali nas pejczami, bili maruderów; ci, którzy nie byli już w stanie chodzić byli przeciągani po ziemi – krew spływała ze wszystkich stron. Wyrywali nam walizki, które trzymaliśmy w dłoniach, traktowali nas niesłychanie brutalnie, niemal barbarzyńsko. 

Po raz pierwszy zetknąłem się u Niemców z takim zezwierzęceniem. […] 

Potem dostaliśmy rozkaz: «Biegiem! Biegem! Ale szybko!». Zostałem uderzony z tyłu i wpadłem do rowu. Syn pomógł mi wstać i powiedział: «Niech ojciec biegnie, bo inaczej go zamordują!». 

Wówczas znaleźliśmy się przy polskiej granicy, w tzw. «zielonej strefie». Kobiety już tam były. Zaczęto strzelać do kobiet – było tam zbyt wielu ludzi. 

Polacy o niczym nie wiedzieli. Wezwano polskiego generała i kilku oficerów, którzy obejrzeli nasze dokumenty, po czym przekonali się, że mamy na nich wypisane polskie obywatelstwo oraz że dysponujemy specjalnymi paszportami [Ausnahmsae]. 

Zabrano nas do miasta zamieszkałego przez 6 tysięcy ludzi, nas było łącznie 12 tysięcy. Padał rzęsisty deszcz, ludzie mdleli, upadali na skutek ataku serca – wszędzie widziało się starych mężczyzn i stare kobiety. Nie było pożywienia, nie jedliśmy niczego od czwartku, nie chcieliśmy już dłużej spożywać niemieckiego chleba i byliśmy głodni..."[1] /interlinie T.L/...

i jeśli dalej czytam u źródła

"...Kiedy dotarliście do obozu?

Tego samego dnia trafiliśmy do obozu. Ponieważ nie było tam miejsca, umieszczono nas w stajniach wojskowych, gdzie było pełno końskiego nawozu.

Jakiego rodzaju był to obóz? 

Była to wojskowa stadnina koni..."
 to oczywiście po latach napiszę

- Ja pana panie Zyndel Grynszpan pośmiertnie i pana żyjących potomnych, powinowatych i resztę Dzieci Izraela przepraszam że...

w Zbąszyniu nie było "Ritza"...

za sprawą oszołomów z "OKO press" 


okazjonalnym przypomnieniem współczesnym magistrom historii...

o dr hab. dyskretnie nie wspominając...

brutalna akcja deportacji Żydów polskiego pochodzenia do Polski - "Polenaktion" roku 1938 - nie miała jeszcze nic wspólnego z późniejszym "Holokaustem"...

a była pochodną "dobrych intencji..." ówczesnych władz II RP "...którymi wybrukowane jest piekło"

"...W marcu 1938 r. władze Polski wprowadziły ustawę pozbawiającą obywatelstwa polskiego osoby, które przez okres dłuższy niż pięć lat stale przebywały poza krajem. Adresatem tej ustawy było przede wszystkim ok. 70 tys. polskich Żydów, mieszkających w Niemczech i Austrii. Gdy stało się jasne, że prześladowani Żydzi będą uciekać z terenów III Rzeszy, władze II Rzeczypospolitej tą zmianą prawną chciały zablokować ich powrót i ponowne osiedlenie się w Polsce. [...]

W sierpniu 1938 r. władze niemieckie ogłosiły, że zostają anulowane wszelkie dotychczasowe stałe pozwolenia na zamieszkanie dla cudzoziemców i wprowadziły obowiązek uzyskania nowych pozwoleń. Było oczywiste, że Żydzi pozwoleń tych nie otrzymają. Z dnia na dzień ogromna liczba emigrantów stała się praktycznie bezpaństwowcami. 

Władze polskie zadeklarowały, że Żydzi polskiego pochodzenia, na mocy wcześniejszej ustawy nie uznawani już za obywateli polskich, zostaną przyjęci do Polski wyłącznie w okresie do końca października 1938 r.

26 października Gestapo, aby zmieścić się w tym okresie, otrzymało polecenie natychmiastowego aresztowania i deportacji wszystkich polskich Żydów w Niemczech. Deportowani Żydzi w liczbie około 15 tysięcy znaleźli się na granicy polsko-niemieckiej w Zbąszyniu..."[2]...

i tu jak zawsze kiedy do Historii wkracza współcześnie interes polityczny przekaz i narracja stają się dalej mgliste...

z jednej strony czytamy że Żydzi byli przetrzymywani na ziemi niczyjej...

"... strona polska nie zezwoliła na ich wjazd na teren kraju i cała kilkunastotysięczna grupa deportowanych utknęła tam, nie mogąc ani wrócić, ani pojechać dalej, pilnowana przez dwa kordony wojska. Zostali pozostawieni sami sobie, a tylko nielicznym udało się przedostać do Polski. Nieregularnej pomocy udzielał im w tym czasie Polski Czerwony Krzyż oraz żydowskie organizacje dobroczynne. W tragicznej sytuacji – głodni i bez dachu nad głową – ludzie popadali w obłęd lub odbierali sobie życie..."[2]

z drugiej według relacji samych Żydów[1] i osób postronnych[3] że w wojskowych stajniach i chlewach już po stronie polskiej...

- Zarzut ? - niedopowiedziany...

i tylko zgaduję

może należało w pierwszym rzędzie wysiedlić 6 tysięcy Zbąszynian żeby

zainteresowani uznali że Żydzi zostali przyjęci humanitarnie ?...

jak ma się to do kilkunastu Afgańczyków przetrzymywanych na białorusko polskiej granicy ?...

niby nijak 

poza jednym...

Żydzi "ze Zbąszynia" choć niewielu z nich mówiło jeszcze po polsku[4] to...

jakieś polskie "papiery" mieli...

ci z Usnarza Górnego podający się za Afgańczyków legitymują się tylko

prawami człowieka - jak dla mnie w egzystencjalno fenomenologicznej poprawności monologu to...

ciut za mało by

ich żądaniom ulegać[5]...

pozwolę sobie na koniec udanego weekendu napisać choć

wiem że współcześnie Homo to

brzmi dumnie...

"LGBT" to nie ideologia

no i oczywiście

"Black Lives Matter" i filozofia MC Hammera...


...

[1] Polenaktion, czyli deportacja Żydów pochodzenia polskiego z Niemiec do Polski (28-29 października 1938) – relacja Zyndela Grynszpana - Żydzi - Przystanek Historia

[2] Herschel Grynszpan – Wikipedia, w wikipedii

[3] "...Conditions for the refugees, trapped in the open on the German-Polish frontier, were extremely poor; according to a British woman who worked with the Red Cross, "I found thousands crowded together in pigsties. The old, the sick and children herded together in the most inhumane conditions ..." -  Herschel Grynszpan - Wikipedia

[4] "...[przeważnie] Były to osoby zasymilowane z kulturą niemiecką, niemówiące już po polsku, pozbawione osobistych kontaktów z krewnymi pozostałymi w kraju – wydalenie do w zasadzie obcego, nieznanego im kraju musiało stanowić źródło olbrzymiej traumy. Tragicznie zakończyła się zatem ich nieodwzajemniona miłość do Niemiec, którą opisywali m.in. Gerszom Scholem i Martin Buber (sami będący jej ofiarami)..."[1]

[5] Przy porannym kubku kawy: ...papudze oczywiście wybaczam... (tadeusz-ludwiszewski.blogspot.com)