środa, 24 czerwca 2015

...o różnicy pomiędzy mną, a ekspertami "Al Jazeery"...

…różnica pomiędzy moimi, osobistymi, tybetańskimi wtrętami czynionymi przy okazji chińskich odnotowań...

"…czy to aby nie miłość już nadto perwersyjnie wręcz zaborcza (tu akurat do Japończyków, nie Tybetańczyków)…" - źródło j.n. "Google+"

źródło własne "Google+"

...a pisaniem o Xinjiangu i Ujgurach przez „Al. Jazeerę” piórem choćby takiego pana Richarda Javadara Heydariana…

źródło: "Al Jazeera" - "China's illusion of harmony" by Richard Javad Heydarian (is a specialist in Asian geopolitical/economic affairs.)

…jest mniej więcej taka, jaka istnieje pomiędzy małżeńskim związkiem heteroseksualnym, a formalnie urzędowo jemu tożsamym związkiem homoseksualnym; choćby nie wiem jak jedno z drugim by się w nim nie starało, nic z tego pożytecznego nie będzie...

...a już na pewno w żadnym razie społecznej harmonni zagrożonej - jeśli już czymkolwiek - to nie brutalnymi działaniami będącymi skutkiem, a nie przyczyną, jak to niedołężnie probuje  w swojej eksperckiej kompetencji zaprezentować pan Heydarian...

"...China's heavy-handed response to the crisis, however, is expected to deepen resentment and further boost the cause of more radical groups. And it runs the risk of transforming a long-peaceful region into China's Chechnya, eviscerating any hopes for a harmonious society." - źródło j.w. "China's illusion of harmony"

...w zapomnieniu przy tym, że po drodze z Groznego (a i Trypolisu, Damaszku, Sany i Bagdadu też) do Urumczi leży Doha...

...do której temu i owemu tymczasem jeszcze bliżej, a i łatwiej dotrzeć...

...cokolwiek to znaczy w oczywistym rozróżnieniu pomiędzy mną, a ekspertami "Al Jazeery"...

:-(