środa, 24 września 2014

...w mojej intuicyjnej tylko znajomości języka amerykańskiego...

...przesylabizowałem sobie - wspierając się przy tym translatorem "Google", czego nie mam wcale zamiaru ukrywać -  taki oto kawałek...

"Following the killing of an unarmed teenager in Ferguson, Mo., this summer, critics of the United States took advantage of the unrest that followed to slam America's policing tactics and persistent racism. Speaking to his fellow world leaders, Obama rebutted them. "In a summer marked by instability in the Middle East and Eastern Europe, I know the world also took notice of the small American city of Ferguson, Missouri -- where a young man was killed, and a community was divided. So yes, we have our own racial and ethnic tensions. But we welcome the scrutiny of the world -- because what you see in America is a country that has steadily worked to address our problems and make our union more perfect."


...tłumacząc go potem sobie a Muzom w wirtualnym monologu na język bardziej dla mnie zrozumiały tak...

Po zabiciu nieuzbrojonego nastolatka w Ferguson, MO latem tego roku krytycy Stanów Zjednoczonych wykorzystali będące następstwem tego incydentu niepokoje i metody ich tłumienia przez policję do oskarżenia tej instytucji o nieprzemijający rasizm. Przemawiając do jemu podobnych w sprawowaniu urzędu (bo nie napiszę przecież, by nie urazić akurat przy tej okazji i jego samego, i Narodu, którego jest reprezentantem, że równych pozycją i znaczeniem), światowych przywódców, Obama odrzuca to oskarżenie mówiąc: „Wiem, że w lecie naznaczonym niestabilnością na Bliskim Wschodzie i Europie Wschodniej świat zwrócił również uwagę na małe, amerykańskie miasto Ferguson w Missouri, gdzie śmierć młodego człowieka doprowadziła do społecznych podziałów. Tak, to prawda; mamy własne napięcia rasowe i etniczne, ale kontrolujemy je (panujemy nad nimi) ponieważ Ameryka, to kraj, który nieustannie pracuje nad rozwiązywaniem swoich problemów w dążeniu do doskonałości”

...czyli dobrych już 50 lat  lat tej pracy, jeśli dobrze liczę od pamiętnego dla Afroamerykanów (tak to zdaje się współcześnie mówi w politycznej poprawności) 1964 roku...

...to jest mniej więcej tyle, ile - w narracyjnym uproszczeniu - istniała współczesna codzienność polityczna państw Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej do czasu "Arabskiej Wiosny"...

...pomyślało mnie się nie wiedzieć czemu w barowej kontekstowości prowincjonalnego poety...

...bez jakiejkolwiek już ochoty do tłumaczenia czytelnej pewnie we wszystkich językach świata treści...

"...However, the United States is not dissuaded from claiming its global leadership role: "The United states of America will not be distracted or deterred from what must be done. We are heir to a proud legacy of freedom and we are prepared to do what is necessary to secure that legacy for generations."

źródło: "The Cable - Foreign Policy"

...a już na pewno bardzo dobrze po arabsku, chińsku i rosyjsku...

:-(