źródło: "Xinhua News"
Jak w Libii i... Syrii choćby, na marginesie dodam...
...i z marszu zaraz napiszę idąc na skróty, że trudno dziś wskazać palcem analityka, który ostatnimi czasy poprawnie przewidział by bieg zdarzeń* i ich konsekwencje, a już szczególnie w odniesieniu do "Arabskiej Wiosny" z którą faktycznie wydarzenia w Turcji nie mają nic wspólnego odkąd z "Białego Domu" odeszła pani Hilary Clinton, choć należy przyznać, że gdyby tam jeszcze była, to równie chętnie cytowała by pana Bozkurt, Gokhan Bacik i Didem Akyel Collinswortha, jak robi to Agencja Xinhua w znamienny dla mnie sposób i czasie, co tylko potwierdza oczywistą i jedyną możliwą sytuacyjnie konstatację, że nie ma dziś na świecie nikogo zainteresowanego destabilizacją Turcji.
I słusznie, ale co się już stało, to się nie odstanie:
źródło: "101 Great Goals - Fenerbahce, Galatasaray (and) Besiktas fans unite to protest against the Turkish government".
Termin przydatności politycznej Erdoğana na jego "własne żądanie" (...) minął bezpowrotnie w najmniej ku temu odpowiednim dla Turcji i Bliskiego Wschodu czasie, czego można tylko szczerze żałować, bowiem akurat on miał faktyczną szansę daną od Losu, by dorównać na kartach tureckiej historii Mustafie Kemal Atatürkowi wzbogacając sukces gospodarczy Turcji odniesiony pod jego przywództwem potencjałem państwowotwórczym zawartym w doktrynie społecznej Islamu (...).
Miał, ale już jej nie ma nie sprostawszy wyzwaniu intelektualnie, co jest już tematem na inne opowiadanie, którego narracją nie jestem szczególnie w tym momencie zainteresowany.
*...i nie może być inaczej choćby dlatego, że większość autorów piszących o tragedii tureckiej ma problem z poprawnym datowaniem biegu zdarzeń, które swój początek mają 28 Maja...
"...The protests began on 28 May over plans to redevelop Gezi Park near Taksim Square in Istanbul..." (źródło; "BBC News")