sobota, 27 października 2012

Bez zbędnych pytań:

„U.S. Secretary of State Hillary Clinton is denying that an alleged Facebook post is “hard evidence” for who was responsible for last month’s attack in Benghazi, Libya, that killed four Americans…” 

źródło: "Mashable US & World"

Może to z mojej strony i przesada, ale widok amerykańskiej pani Sekretarz Stanu, uroczej skądinąd wielbicielki picia piwa „z gwinta” (dla jasności: sam tylko tak piję piwo), Hillary Clinton, kwestionującej fakty potwierdzone nie tylko wpisami na Facebooku, ale i agenturalnie też, decydowanie i nieustająco mnie zadziwia.

Tym bardziej, że wirtualna, powszechnie dostępna dokumentacja „spontanicznych” protestów islamskiej społeczności rozwścieczonej jakimś filmikiem podejrzanego pochodzenia jest jednoznaczna:

Żadne one spontaniczne, a znakomicie zorganizowane i kontrolowane, czego koronnym dowodem jest atak na ambasadę w Kairze, oczywisty przecież w swoim przebiegu dla każdego, i to nawet bez konieczności odbycia przedtem specjalistycznego kursu analityka w Langley.

A i inne też, choć może nie tak spektakularnie czytelnie piszące, jak tamta, historię, ale na pewno zupełnie inną od tej, pisanej przez panią Hillary w Washingtonie.

Co odnotowuję sobie a Muzom w nieustającym, wirtualnym monologu bez stawiania zbędnych pytań, odpowiedz na nie jest już bowiem znana.