"I am not fighting for Bashar but for the future of my children and to combat the sectarian attack - Abu Basil Army general" (syryjskiej).
źródło: "BBC News"
Żal tylko serce ściska, że nie pisano tak o tej wojnie kilka, kilkanaście miesięcy temu.
Oczywiście niczego by to nie zmieniło, ale pozwoliło by zagubionym "zrozumieć świat", a redaktorom takiej firmy, jak „Reuters” albo „The Associated Press” i im podobnym chodzić po ulicach miast świata z dumnie podniesioną głową.
Z drugiej strony lepiej późno niż wcale, co może ośmieli wrażliwych na los współbraci z globalnej wioski do nieukrywania szczerych łez zasmucenia na więcej niż prawdopodobnym pogrzebie naszego, „syryjskiego kuzyna”.
I obym się mylił.
Może zdarzy się jednak cud i „dziesięć plag egipskich” dopadnie winnych tej zbrodni, pozwalając zachować wiarę chociażby w sprawiedliwość boską, jeśli nie można już ufać kompetencjom ani prezydenta Francji, ani premiera Wielkiej Brytanii nie wspominając o oszołomach zza Atlantyku zawłaszczających sobie prawo do jedynie słusznych racji w wolającej o pomstę do Nieba arogancji naznaczonej niezmywalnym piętnem megalomani.