piątek, 27 lipca 2012

Next please:

Poeci, a już szczególnie poeci barowi, nie pytają, tylko odpowiadają na pytania, nawet te, z pozoru najgłupsze:

Czy U.S. w pewnych okolicznościach gotowe były by poświecić Izrael ? Głupie?

Nie do końca, bowiem już to w pewnym sensie zrobiły, a w każdym razie rozwój wypadków zmierza wprost w tym kierunku, choćby poprzez próby wykreowania Manaf Tlassa na nowego przywódcę tego czegoś, co w końcu tak, czy inaczej pozostanie z Syrii :

Dla społeczności bowiem Bliskiego Wschodu i syryjskiej, sunnickiej diaspory z końca lat ’40 ubiegłego wieku Tlass jest zdrajcą, i to bez znaczenia, że w drugim pokoleniu, bowiem i tak jest zdrajcą podwójnym:

Jego ojciec zdradził wyznaniową wspólnotę godząc się w zamian za przysłowiowe "srebrniki" na współpracę z Alawitami, a on zdradził swojego dobroczyńcę i przywódcę, Alawitę – Bashara al-Assada, co w tym kręgu kulturowym czyni z niego istotę mniej godną od psa.

Wracając w tym kontekście do Izraela, to już zupełnie inna historia i na inne opowiadanie idąca w parze z historią sprawowania władzy przez saudyjskiego „Strażnika Dwóch Świątyń”.