„…Brytyjskie MSZ informowało we wtorek, że szef dyplomacji William Hague jasno dał do zrozumienia swojemu rosyjskiemu odpowiednikowi, iż wszelkie dostawy broni do Syrii muszą ustać.”
Chciało by się odpowiedzieć panu Williamowi Hague równie jasno i dobitnie:
Brytyjska ingerencja w wewnętrzne sprawy państw drugich i ich umowy handlowe z panstwami trzecimi jest przez nie dziś jeszcze tolerowana nie dlatego, że traktują one poważnie kolejne rządy Wielkiej Brytanii i uznają je za międzynarodowy autorytet, a tylko dlatego, że takie zachowanie brytyjskich elit politycznych wpisuje się znakomicie w realizowany właśnie nie tyle scenariusz, co rozrysowywaną od nowa scenografię sceny politycznej świata na przyszłe kilka dekad, gdzie Wielka Brytania będzie robić najprawdopodobniej za tło nadchodzących zdarzeń, jak sobie oczywiście na to zasłuży i to nie tyle przez użyteczność dla kogokolwiek w tej nowej konstelacji jej kolejnych rządów, a przez sympatię do rodziny królewskiej, która od czasu do czasu organizuje śliczne telewizyjne widowiska oglądane na całym świecie.
Chciało by się, tylko po co? Jeden wpis w sieci nie uczyni z politycznego aroganta przysłowiowego gentelmana, osoby podziwianej, szanowanej i budzącej respekt, przez co skutecznej i z punku widzenia państwa użytecznej.
(pobrane z Google+ T.L. page)