w egzystencjalno fenomenologicznej poprawności monologu
na każdy dzień tygodnia
- Do rzeczy Lu - słyszę - racja...
mimo że mój mózg nie przypomina mózgu "Einsteina" a zdewastowany kilkudziesięcioma mikro udarami które miałem w życiu...
kuchenny durszlak połączony z resztą tego co nazywa się mną...
niedrożną w 100% aortą kręgowo domózgową - jak widać...
nadal żyję (...)
i
potrafię
jeśli muszę...
w 24 godziny zrobić jeśli nie zaraz "doktorat "HVAC" to "magisterkę"...
z przysłowiowym "palcem w [...]" ale...
w cyklu monologów zatytułowanych "kto pyta nie błądzi"...
nie o to tu chodzi...
wbrew pozorom ostatnich kilka monologów[1]...
w żadnym razie nie jest adresowanych do kogokolwiek innego jak niezmiennie do
"pani profesor Łętowskiej, pana profesora Matczaka" i innych im równych
ilorazem IQ prawników, konstytucjonalistów i akademików - wasze dzieło...
"Inpro" czy inny deweloper nie może montować termostatów wedle życzenia swoich klientów - jeden chce mieć temperaturę gwarantowaną prawem i automatyką - minimum +16 st. C.
norma przez cały rok na okrągło +20 C. w mieszkaniu...
o łazience nie wspominając...
drugi chce termostatów które kompletnie wyłączą ogrzewanie - żadna upoważniona do tego współcześnie instytucja nie wyda zgody na użytkowanie takiego budynku ale...
jak widać...
jeśli już zezwoli to potem...
można bezkarnie[2] skutecznie wyłączyć ogrzewanie na kilka miesięcy w roku
zmianą ustawień automatyki węzła C. O.
- Jak można było by to nazwać po niemiecku albo angielski ? - zapytam panią profesor znającą mnóstwo obcych słówek...
i nim usłyszę odpowiedz
napiszę po polsku
anarchią i chadzającym z nią pod rękę
rozkładem /destrukcją/ Państwa pisanego z dużej litery...
- Możesz se pan panie Lu jak się panu nie podoba pójść do sądu po Sprawiedliwość - oczywiście że mogę i
se tam jak byłem piękny i młody...
chodziłem ale...
nigdy po Sprawiedliwość a
po jej szafarki bowiem...
od dziecka lubiłem Kobiety dojrzałe i władcze
z wzajemnością z ich strony...
a te za czasów mojej młodości najłatwiej było znaleźć w sądach właśnie
"dziś" w odrodzonej Pospolitej raz tam przez przypadek byłem
i patrzę
a na korytarzach
same Siśmajtki[3] albo
lampucery[4]...
więc sobie daruję i jakoś bez nich i ich sprawiedliwości przeżyję...
co mi tam jeszcze do przeżycia zostało.
Kiedyś na tubylczym forum napisałem
"...przepraszam jeśli kogoś uraziłem..."
i zostałem przez jakiegoś tubylczego Pampersa pouczony
"...trzeba pisać tak żeby nie było za co przepraszać..." zatem dziś
zwrotnie napiszę...
zachowuj się wspólnotowo jedna z drugim tak...
żebym nie miał o czym pisać...
[1] Przy porannym kubku kawy: ...może i moje monologi to poezja... (tadeusz-ludwiszewski.blogspot.com)
[2] nie sądzę by wiodąca w Trójmieście firma "Veidik" w branży administrowania i zarzadzania nieruchomościami
- mimo że ryzyko małe a jednak istnieje -
że ktoś pod tym pretekstem dobierze się jej w końcu "do skóry"...
choć z drugiej strony
z doświadczenia dziesiątków lat życia wiem że
z czasem co mniej rozsądny podręczny traci orientację w przestrzeni rojeniem...
równości swoim chlebodawcom...
ceniącym sobie w swoich interesach ponad wszystko dyskrecję, ciszę i spokój...
głosikiem szczytującej Barbietki...
Sądowi nie zadaje się pytań !...
faktycznie, teraz zauważyłem ze ten twór kobieto podobny tłumoczek jakiś pod pachą ściska
toga ? - i to nie byle jaka a sędziowska...
[4] "...Miejski słownik slangu i mowy potocznej objaśnia lampucerę następująco: „Pudernica, postarzała laseczka, która myśli, że jeszcze się podoba facetom, w celu zatuszowania swojego wieku, używa bardzo ostrego makijażu”..." - lampucera - Poradnia językowa PWN