poniedziałek, 13 listopada 2017

...pomijając zbędne w tej sytuacji...

...rozważania, kto z rządzących jest faktycznie politycznym idiotą...

...a kto tylko udaje, że nim jest...

...to właśnie na tle tej radośnie familijnej atmosfery panującej na tegorocznym "Marszu Niepodległości"...

..." [...] Przede wszystkim to, co dało się widzieć na ulicach w Warszawie czy Krakowie, to był radosny marsz ludzi z rodzinami, o wielopokoleniowym przekroju - mówi Jadwiga Emilewicz, wiceminister rozwoju..." - j.n.

źródło: "Polskie Radio pl"

...szczególnie donośnie wybrzmiały w sercach i umysłach amerykańskich matek żołnierzy mających umierać w ramach sojuszniczych zobowiązań za "Suwalki Gap"...

...hasła na nim głoszone (...)...

...piszę "amerykańskich", bowiem właśnie tam, a nie gdzie indziej - jakby sobie tego życzyli zainteresowani znad Wisły - zdarzenie zostało odnotowane w rzadko dziś spotykanej skali i trafnej jednomyślności w ocenie istoty eventu*...

:-(

* "...Jedne z najstarszych definicji eventów sformułowali Donald Getz i J.J. Goldblatt we wczesnych latach 90-tych XX wieku. Określili oni event, jako coś „specjalnego”, „wyjątkowego”, „unikatowego”, „wykraczającego poza codzienne doświadczenia”, coś odróżniającego dany czas od innych bardziej rutynowych czynności, takich jak np. praca. Goldblatt określił event jako „wyjątkowy moment w czasie, określony poprzez ceremonię i rytuał, zaspokajający czyjeś potrzeby”. Getz natomiast uznał, że jest to „rekreacyjne, kulturalne lub społeczne doświadczenie, wykraczające poza normalny zakres wyboru lub codzienność”. Autorzy ci wskazali na fakt, że na event składają się zarówno czynniki fizyczne (ceremonia, rytuał), jak i psychologiczne (potrzeba, doświadczenie)..." - źródło: http://www.konferencje.pl/art/event-czym-jest-a-czym-nie-jest,771.html