"- Państwa unijne muszą sobie odpowiedzieć podczas szczytu UE w Brukseli, czy w sprawie Ukrainy nadal są jednością..."
źródło: "PAP" via nomen omen "Wirtualna Polska"
...choć niekoniecznie zaraz Ukrainy, a na początek warto by było niejako przy okazji w temacie swojej własnej, politycznej podmiotowości...
...pomyślałem nieprzystojnie w przypomnieniu, że przecież żadnego z nich z osobna, ani wszystkich razem odkąd pamięcią sięgam, a i podręcznikowo ciut dalej też, w sprawach globalnie politycznie istotnych nikt o zdanie nie pytał...
...a jakby kto nie wiedział, co to takiego chodzi mi po głowie, to pozwolę sobie przypomnieć, że dziś prezentuje się ona (Europa) taką, jaką jest nie za sprawą rządów Niemiec, Francji, Włoch czy też Wielkiej Brytanii...
...tylko, z grubsza rzecz ujmując, w swoim pierwotnym współcześnie kształcie za przyczyną układu pomiędzy Washingtonem i Moskwą zawartego w Teheranie roku 1943...
...dla jednych i drugich układu dotyczącego nic ponad, jak jednego z wielu "teatrów prowincjonalnych", na których scenach przychodzi im odgrywać kolejne numery w nieustającej rywalizacji zasadnej mniej lub bardziej sytuacyjnie dobranymi wariantami mocarstwowej racji stanu...
...o czym - można zgadywać - przypomniał pewnie również i pan Putin pani Merkel podczas ich ostatniej rozmowy w Australii...
...mało kurtuazyjnie, ale nie bez racji...
...choćby przez wzgląd na fakt, że zbyt wielka i potężna samostanowieniem o swoich wyborach Zjednoczona Europa nie tyle jest dziś w pierwszym rzędzie sprzeczna z interesami Rosji...
...co Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej (...)...
...odnotowuję nie inaczej, jak zawsze tylko sobie a Muzom, choć tym razem nie bez szczypty zasmucenia słowami pani premier, która - jakby nie było - publicznie wyraża pogląd, że ktoś (kimkolwiek by nie był) z zewnątrz może jednak pokusić się o skuteczny podział europejskiej wspólnoty...
...cokolwiek to w jej ustach znaczy...
:-(