wtorek, 18 marca 2014

W przeciwieństwie do pana J. Truckera...

...który nie inaczej, jak sam pisze, że...

"... An answer to this question requires some insight into Putin’s goals and motivations.  Of course, no one really knows what Putin is thinking besides Putin..."


źródło: "The Monkey Cage"

...nie jestem profesorem "New York University" i z tej racji nie oglądam świata z piedestału akademickiego autorytetu...

...a tylko - czego w żadnym razie nie ukrywam - znad kontuarów barów, skąd wydaje się - jeśli już - to bardziej interesująca kwestia...

"...Of course, the question that needs to be asked here is why exactly the 2014 Euromaidan events would be seen to warrant such a more serious reaction than the 2004 Orange Revolution..."

...od dociekania, co to takiego ten Vladimir Vladimirovich Putin sobie myśli...

...bowiem to nie on jest sprawcą polityki, a tylko jej reprezentantem (...) w niezakłóconej zdarzeniami Losu ciągłości sięgającej jeśli  nie czasów Iwana IV, to Piotra I Wielkiego z całą pewnością w godnej odnotowania - a już na pewno w akademickiej dyspucie - konsekwencji zorientowanej głownie "marszem na Wschód" w zagospodarowaniu Syberii, a nie geograficzny Zachód, czy też Południe, które jeśli już znajdowały się w kręgu polityczno militarnego zainteresowania sprawujących władzę w Rosji, to tylko (poza nielicznymi wyjątkami) z przyczyn wymuszonych okolicznościami zewnętrznymi...

...zagospodarowaniu okupionego własną krwią pokoleń Rosjan w przeciwieństwie do obywateli Stanów Zjednoczonych Ameryki, którzy uwili sobie gniazdko na truchłach Indian i bizonów rękoma afrykańskich niewolników i chińskich kulisów - dodam nie bez intencyjnej złośliwości tym razem...

...ale wracając do meritum, to pomiędzy rokiem 2004 a 2014 wartym odnotowania zdarzeniem mającym bezpośredni wpływ na bieg zdarzeń dnia dzisiejszego była niewątpliwie "Arabska Wiosna", a już szczególnie tragedia narodu syryjskiego dopełniona błędną interpretacją zdarzeń roku 1989 w żadnym razie nie przez ówczesnych polityków z Bonn, Paryża, Londynu i Waszyngtonu...

...co nam współczesnych, dopatrujących się w tamtych zdarzeniach nie tyle klęski sytemu ZSRR, co samej Rosji...

...stanowiąc tym błąd fundamentalny jakichkolwiek działań wymierzonych w jej żywotne interesy natury geopolitycznej...

...interesy definiowane nie nad Spree, Sekwaną, Tamizą czy Potomac River, choć niejednemu znad ich brzegów to się przez pokolenia marzy...

...a nad rzeką Moskwą.

...o czymś zapomniałem ?

Nie sądzę, ale czującym niedosyt dedykuję przywołanie treści wpisu z lipca 2012 roku:

"Właściwie powinienem napisać tak :

Czy pan prezydent Francji, Francois Hollande, nie zorientował się jeszcze, że dla państw euro landu i USA, to przez porównanie historyczne nic innego, jak operacja „Market Garden” z ’44 roku ubiegłego wieku ?

Cokolwiek zdarzy się dziś i jutro w Syrii, w ostatecznym rozrachunku obciąży konto - nie tylko polityczne - nie kogo innego, jak właśnie uczestników tego i podobnych "konwentykli" marginalizując w nie tak znowu odległej perspektywie czasu ich znaczenie w nowym rozdaniu kart politycznego pokera, czego oczywiście nie widać zza prezydenckiego biurka tego i owego, sprawnego inaczej przywódcy, tak jak i na początku lat ’80 XX wieku nikt z nich nie wyobrażał sobie wycofania wojsk Armii Czerwonej z terytorium NRD, końca muru berlińskiego, zjednoczenia Niemiec i znaczenia Chin na międzynarodowej arenie.

Taka ich uroda.

(...)"

źródło: "Blogger T.L."