piątek, 3 maja 2013

W paranoicznej niejednoznaczności:

"Boston Bombing Conspiracy Theories Aren't Even Theories, Just Paranoia."

źródło: "policymic"

Z tym że, tak jak paranoja kliniczna jest spójnym ciągiem logicznym snutym w oparciu o urojenia, tak teorie spiskowe dotyczące w uogólnieniu zjawiska współczesnego terroryzmu i jego poszczególnych przejawów trudno w konfrontacji z faktami uznać za bezzasadne abstrahując od ich jakości:

Niepodważalnym faktem jest przecież to, że informacja o kursantach szkoły pilotażu zainteresowanych tylko opanowaniem startu i dolotem do celu bez zainteresowania umiejętnościami lądowania w incydencie 9/11 dotarła do służb stojących na straży bezpieczeństwa państwa, tak, jak i w przypadku zamachu w Bostonie dysponowały one rosyjskim sygnałem.

I prawdą jest również to, że zasadnie można w jednym i drugim przypadku uznać brak należytej reakcji za "błąd człowieka"...

...ale również niebezpodstawne w odniesieniu do amerykańskich kontekstów geopolitycznych jest przypuszczenie wykorzystania nadarzającej się sytuacji...

...tym bardziej w ciągu niejednoznacznych zdarzeń zawierającym w sobie i te, a i inne incydenty też (śmierć ambasadora Chrisophera Stevensa w Bengazi, udział służb specjalnych U.S. w konflikcie syryjskim, "sponsorowanie" przez CIA prezydenta Afganistanu Hamida Karzaja nie wspominając o mrocznych tajemnicach "al-Qaedy") z taktownym pominięciem sygnalizowanych już przecież otwarcie w przestrzeni publicznej U.S. "znaków zapytania" będących od strony formalnej wewnętrzną sprawą Stanów Zjednoczonych Ameryki.

...piszę sobie w wirtualnym monologu bez najmniejszej ochoty tym razem na jego poprawne merytorycznie domknięcie.