wtorek, 19 marca 2013

"Ten years ago…

…America invaded Iraq; somehow, our political class decided that we should respond to a terrorist attack by making war on a regime that, however vile, had nothing to do with that attack…”

źródło: "The New York Times"

I dalej w na pewno interesującym, znaczącym i wartym przeczytania artykule pana Paula Krugmana zamieszczonym w witrynie „The New York Times” czytamy…

„…And the war — having cost thousands of American lives and scores of thousands of Iraqi lives, having imposed financial costs vastly higher than the war’s boosters predicted — left America weaker, not stronger, and ended up creating an Iraqi regime that is closer to Tehran than it is to Washington..”

…czego powodem bez wątpienia był obowiązujący bezwzględnie przymus grupowej racji politycznych elit spotęgowany zakrawającą wręcz o służalczość dyspozycyjnością mediów…

„…Anyone who dissented, no matter how qualified, was ipso facto labeled as unworthy of consideration. This was true in political circles; it was equally true of much of the press, which effectively took sides and joined the war party…”

…ale nie w tym należy dopatrywać się destruktywnej potęgi władzy Demona kracji w euroatlantyckim kręgu cywilizacyjnym, gdzie już dawno powaga autorytetu przywódcy zeszła z piedestału w pogoni za popularnością idoli jarmarcznych widowisk…

…a w zabójczym wręcz dla wspólnoty przekazaniu odpowiedzialności za losy narodów każdemu jej współobywatelowi z osobna, na podobieństwo rodziców pozostawiających decyzję o zmianie płci kilkuletniemu dziecku[!]…

„…8-latek z Los Angeles jest typowym przykładem takiego pacjenta. Dziecko jest genetycznie dziewczynką, jednak w wieku dwóch lat oznajmiło rodzicom, że jest chłopcem. Obecnie rodzice wychowują dziecko jak chłopca, i czekają na pierwsze przejawy okresu dojrzewania, by zacząć podawać mu hormony i przygotować do operacji…” (źródło: „ Pediatrics” via „fronda pl”)

…z oczywistymi tego konsekwencjami opisanymi trafnie w skutkach przez pana Paula Krugmana , szkoda tylko, że z pominięciem ich przyczyn, ale tu wypada się z nim zgodzić:

To temat na inne opowiadanie po części zawartym już we fragmentach w kolejnych postach poety barowego za jakiego mam zaszczyt być uznanym przez znających się na rzeczy w moim nieustającym, wirtualnym monologu praktyki egzystencjalno fenomenologicznej adresowanej przecież, że nie do mnie, a do zagubionych w upiornej mgle współczesności.