czwartek, 27 grudnia 2012

O dwóch takich, którym się wtedy chciało chcieć…

Zdarzenie miało miejsce w czasach stanu wojennego:

Pewien nazbyt nie eksponowany, ale jednak członek ówczesnych elit, popełnił drobne wykroczenie drogowe (wjechał na skrzyżowanie przy żółtym świetle) i został zatrzymany przez milicyjny patrol drogówki.

Zwyczajowa w takich przypadkach rozmowa zmieniła niespodziewanie swój bieg w chwili, w której to delikwent w dobrej wierze nie użył sakramentalnego zwrotu (tu akurat w formie sytuacyjnie zasadnego pytania) „panowie nie wiedzą kim ja jestem ?”

Miejscowi milicjanci dobrze wiedząc, kogo zatrzymali, w tej właśnie chwili „zaprosili” Xa do radiowozu i zawieźli ciupasem do miejskiego aresztu (kodeksowo i z przywołaniem stosownych paragrafów), który czystym zbiegiem okoliczności graniczył, rozdzielony tylko drucianą siatką od instytucji zawiadywanej przez naszego bohatera i z tej okoliczności dosłownie na oczach jego podwładnych tam go zamknęli.

Przesiedział nieborak w nim dobre kilkanaście godzin nim został zwolniony, ukarany przez szeregowych milicjantów[!] bez jakichkolwiek dla nich, przykrych konsekwencji zdecydowanie nadmiarowo z litery kodeksu drogowego, ale stosownie i zgodnie z wszechwładnym wtedy Rewolucyjnym Duchem Naprawy Pospolitej, który tylko nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności wyniósł na szczyty sort mierzwy ludzkiej w obywatelskim uogólnieniu zdecydowanie gorszej jakości od ówcześnie zarządzających najweselszym barakiem w obozie.

O czym piszę w starczym zawstydzeniu oczywistą niepełnosprawnością obywatelską pokoleń Siuśmajtek i Pampersów znoszących wręcz w zwierzęcej pokorze rozwydrzenie uzurpatorów w przykładowym przywołaniu choćby takiej marszałkini Kopacz, czy też tego lub owego hierarchy kościoła rzymskokatolickiego prawem kaduka stojącym ponad prawem państwowym z nieuniknionymi takiego stanu rzeczy konsekwencjami w bliższej, lub dalszej przyszłości i dla sprawujących władzę i dla uprzywilejowanych, a i dla obywateli w uogólnieniu też.

źródło: "Newsweek pl"

Prawo bowiem – co powtórzę kolejny już raz tym razem w nawiązaniu do tytułu linkowanego tekstu – to tylko rama (narzędzie) opisująca obraz społeczeństwa, obraz, którego jakość i wartość nie zależy w żaden sposób od paragrafów zawartych w kodeksach, a od nas samych, co unaocznia przywołana z mroków - wydawało by się tak nieodległej, a już zakłamanej - historii opowiastka o dwóch takich, co niczego nie ukradli, choć gdyby chcieli, to by pewnie mogli, o dwóch takich, którym się wtedy chciało chcieć…

:-(

p.s.

"...Sąd kilkukrotnie nakładał na właścicielki grzywny, ale miał trudności w zlokalizowaniu[!] obu pań. Ostatecznie sąd umorzył grzywnę Marii Wałęsie..."

źródło: "Onet Wiadomości"