"- Czy wiecie, co to znaczy w polityce hipokryzja?" - pyta pan premier RP, a ja odpowiadam:
źródło: "Gazeta pl"
Akurat w polityce, to znaczy polityka i umiejętność posługiwania się nią jest cechą niezbędną do tego, by być dobrym politykiem.
Dobrym, to znaczy takim, który dba o interesy państwa, którego jest przywódcą albo reprezentantem.
I tylko przez szacunek, jaki jestem panu winien z racji pełnionej przez pana funkcji ja z kolei nie zapytam, czy pan wie, co to jest pustosłowie ?
Dla porządku tylko dodam, że to przeciwieństwo politycznej hipokryzji, jej zaprzeczenie sprowadzające narody na manowce, a czego przykładem może być deklaratywna wiara pana i pańskiego otoczenia w to, że podatnik niemiecki, francuski, szwedzki, norweski, duński albo fiński zafunduje (ofiaruje, da w prezencie) Pospolitej pod pana przywództwem, lub pod równie światłym przywództwem pana następców porównywalny ze swoim poziom życia, organizację funkcjonowania społeczności, gospodarkę i równorzędne partnerstwo w gwarancjach wzajemnego bezpieczeństwa.
Samo przyjecie postsowieckich państw w poczet członków Zjednoczonej Europy to i tak zdumiewająco wiele, choć są tacy, co twierdzą, że to nie hipokryzja właśnie, a sytuacyjne pustosłowie spowodowane chwilową dezorientacją czasu "upadku Muru Berlińskiego" upiększone potem naprędce „wisienką” dania szansy.
W żadnym wypadku niczego więcej ponad to.