„…The United States remains the world’s foremost military power…”
źródło: "The Dartmouth"
Czy aby na pewno ?
Abstrahując od arsenału nuklearnego, na posiadanie którego i tak już od dawna US nie posiada monopolu, to czy znajdzie się ktoś, kto z całą stanowczością stwierdzi, że w regularnym, konwencjonalnym konflikcie z Rosją, czy też Chinami US Army skazana jest na sukces ?
Nawet dziś, od zaraz, z całą przewagą technologiczną, jaką chwilowo dysponuje jeszcze Washington ?
Otóż może i przesadą było by jednoznacznie przesądzić ostateczny wynik takiej konfrontacji bez jej praktycznej weryfikacji, ale również przesadą jest – jeśli nie wręcz karygodnym błędem - opieranie na tym, wątpliwym przekonaniu, doktryny politycznej Stanów Zjednoczonych Ameryki w wymiarze globalnym.
I przez delikatność tylko nie wspomnę, że od zakończenia II Wojny Światowej na konto sukcesów militarnych tej mitologicznej już dziś potęgi można zaliczyć tylko agresję na Grenadę i interwencję w Panamie, co moim, skromnym zdaniem jest aż wręcz śmiesznie mało w relacji do kosztów ponoszonych rokrocznie przez podatnika amerykańskiego w tej kategorii wydatków.
I to by było na tyle na marginesie medialnych rojeń o wszechmocy seksualnie sprawnych inaczej znad Potomac River.
źródło: "Max's Dad"
Nie pozostaje nic innego, jak tylko:
Do zobaczenia w "Syrian Nightclub" !
Wątpiącym w poprawność interpretacji dedykuję:
Do zobaczenia w "Syrian Nightclub" !
********
Wątpiącym w poprawność interpretacji dedykuję:
„…So far this year, 27 coalition troops have been killed in 20 such attacks, according to an Associated Press tally. That compares with 11 fatal attacks and 20 deaths the previous year. In 2007 and 2008 there was a combined total of four attacks and four deaths...”
********
źródło: "abc News"
"...and three special forces soldiers were gunned down by an Afghan commander who had won their trust and invited them to dinner..."
********
Saturday:źródło: "Reuters"
I to nie są już zamachy terrorystyczne, a wręcz rytualne szlachtowanie tych nieszczęsnych żołnierzy idących na rzeż z niemym pytaniem w oczach:
Dlaczego? Za co ? O co tu w końcu chodzi ?
Pytanie, na które nie znajdą odpowiedzi na łamach „The Washington Post” i komentarzach „CNN”.
Pytanie, na które powinni sobie sami odpowiedzieć.