piątek, 20 lipca 2012

To nie moj problem.

Ani dla mnie pan Bashar al-Assad brat, ani swat. Tyle o nim przez lata słyszałem, co pisały agencje informacyjne, a nie pisały prawie wcale.

Jedno co wiem na pewno, to nie składał on gdzieś pokątnie bomby atomowej, nie budował rakiet balistycznych i nie gnębił chyba nadzwyczajnie Syryjczyków, skoro nie informowała o tym CNN i Al-Jazeera.

Głucho też było o jakiejś, syryjskiej opozycji, którą by torturowano i spektakularnie prześladowano.

Aż tu naraz okazało się, że to potwór, monstrum jakieś ociekające krwią i pałające nienawiścią do całego świata, które należy schwytać, osądzić i rozstrzelać pewnie w obecności kamer dla przykładu.

Tylko dla kogo ?

Bo na pewno nie dla Czerwonych Khmerów, którzy nadal w dobrym zdrowiu współuczestniczą w sprawowaniu rządów w Kambodży mając krew milionów współobywateli na rękach.

Nie dla rządzących w Sudanie, którzy dzielą się po równo śmiercią głodową kolejnych setek tysięcy, jeśli nie milionów Sudańczyków.

I można by tak było wymieniać dalej kilka akapitów przykładów rozdzielanego hojnie przez Stany Zjednoczone Ameryki i koalicjantów bezinteresownie patentu na godne życie rodzaju ludzkiego, tylko po co ?

Jaki koń jest, każdy widzi.

Popełniłem kilka wpisów w temacie syryjskim, bo tak akurat wyszło. Zbieg okoliczności. A jeśli to komuś przeszkadza, to sorki, ale to nie mój problem.