wtorek, 19 czerwca 2012

Nowa tradycja, czyli honor z paragrafu cz.II

Pan sierżant Żebryk robi to, co mu nadwerężony traumatycznym przeżyciem rozum podpowiada i Bóg z nim, jego prawo – do końca życia będzie prześladowany koszmarem widoku okaleczonych potwornie kolegów, co faktycznie trudno uznać za satysfakcjonującą nagrodę, czy też zadawalającą gratyfikację za kontyngentowe poświęcenie nie z poboru, a świadomego wyboru w zauroczeniu fotografiami na werbunkowych plakatach prezentujących w technikolorze miraż powiedzonka „Jak to na wojence ładnie, kiedy ułan z konia spadnie”.

Dziś Afganistan, jutro wakacyjna balanga z towarzyszami broni w Bośni, potem może Syria albo jeszcze coś atrakcyjniejszego. Jednym słowem nadwiślańska wersja hoolywoodskiego fightera Rambo, ikony każdego, współczesnego gunnersa na etacie skończenie atrakcyjna, bo nieśmiertelna.

Nie to jednak w tej sprawie jest dla mnie najważniejsze i kuriozalne, a klasyczne, wręcz schizofreniczne rozdwojenie jaźni instytucji prokuratury, która na jednej wokandzie trzyma już od lat kolegów po fachu pana sierżanta Żebryka z oskarżenia o popełnienie zbrodni ludobójstwa w Nangar Khel, na drugiej natomiast rozpatruje sprawy z donosu tegoż Żebryka z oskarżenia o zniewagę tychże samych żołnierzy poprzez nazywanie ich w internetowych wpisach „zbrodniarzami”, „mordercami” i co tam jeszcze przyjdzie do głowy nadwiślańskim małolatom w ich ograniczonym najczęściej do wulgaryzmów - nie do końca z ich winy - zasobie werbalnym służącym do rozładowywania napięć emocjonalnych - nie obcych przecież i sierżantowi Żebrykowi, jak o tym sam pisze - i wyrażania obywatelskich opinii, do czego mają zagwarantowane ustrojowo prawo.

Wpis publikuję w pewnie płonnej nadziei na to, że pan Żebryk rozważy w końcu w swojej deklarowanej publicznie szlachetności o czyjej winie tu należy mówić i na kogo pisać donosy w przekonaniu, że z niego prawdziwy fighter, a nie tylko malowany, pozostawiając bez odpowiedzi pytanie:

A co wtedy, jak jednak niezawisły sąd RP uzna kolegów pana sierżanta Żebryka winnymi zbrodni i to zbrodni nie byle jakiej, bo zbrodni ludobójstwa ?

"...Żebryk: - Nie mam nic przeciwko dyskusji o sensie wojskowych misji. Ale chciałbym krytykę od tych tchórzy usłyszeć bezpośrednio, a nie tak... pod anonimowym nickiem. Jak szczury. f "

źródło: "Gazeta Wyborcza pl"

p.s.

"...Internet to nie Hyde Park - mówi.(sierżant Żebryk)..." (źródło j.w.)

Internet to jak najbardziej Hyde Park panie Żebryk, do tego Hyde Park do kwadratu, bo nie jakieś marne trzysta kilkadziesiąt akrów w Londynie, a w skali globalnej, dostępnej dla milionów, jeśli nie miliardów.

I tak, jak masz pan pełne prawo upominać się o to, co uważasz za słuszne, tak nie przypisuj pan sobie mocy nadprzyrodzonych, bowiem, po pierwsze to śmieszne, a po drugie – na szczęście – to nie sierżanci stanowią o tym, czym jest Internet, choć każdy z nich ponoć nosi w plecaku buławę marszałkowską i jeśli już, to wszystko w swoim czasie.

(pobrane z Google+ T.L. page)
(kontynuowane wpisem z Maja 2013 roku "Dzień weterana", czyli neo lekcja WoS:"