sobota, 6 kwietnia 2013

Przecież to niedorzeczne panie Fabius:

„…"When the time comes every group, the MNLA as much as any other armed group, will have to accept being confined (to cantonments) and giving up its arms," Fabius told a press conference…” 

źródło: "France 24"

I to z każdego, możliwego punktu oglądu pana zapowiedzi żądania bowiem w tej sytuacji tam i teraz, a i "jutro" też, bezbronni Tuaredzy to martwi Tuaredzy co oczywiście może dla tych czy owych nie jest żadnym problemem ale w końcu dobrze by było gdyby koalicjanci spod szyldu Demona kracji zauważyli, że to nie tylko już Paryż, Londyn, czy też Washington, ani oni wszyscy razem wzięci, stanowią dziś o losach poszczególnych państw na świecie, czego oczywistym i niepodważalnym dowodem powinny być dla nich w tym regionie konsekwencje „Arabskiej Wiosny” jakże dalekie przecież od ich zamiarów.

Tak sądzę w weekendowym, wirtualnym monologu rozświetlonym tym razem malutką iskierką nadziei tlącą się jeszcze zbyt nieśmiało, jak na moje wyobrażenia i oczekiwania w agencyjnych komentarzach do budzących grozę wypowiedzi pozbawionych krzty zdrowego rozsądku polityków:

"...The French may have liberated northern Mali from jihadist control, but it's still a very divided, multi-ethnic country," said FRANCE 24's international affairs editor Leela Jacinto..." (źródło j.w.)

I dalej:

"We're already seen cases of a backlash against the Tuareg community because many Malians blame the Tuareg and the group MNLA in particular for sparking the crisis by declaring the independence of the north, which of course slipped into jihadist control."  (źródło j.w.)