niedziela, 10 marca 2013

Post w konwencji literackiej:

Wypada, a i pewnie wręcz należy odnotować, że wcale nie najgorszy poeta z pana Hamida Karzaia: śmiało podąża na arabsko islamski Parnas śladem prekursora Bashara al-Assada...

"...Earlier Sunday, President Karzai accused the Taliban of being "at the service of America" by using attacks like the ones on Saturday to frighten Afghans into wanting foreign forces to remain in Afghanistan beyond the 2014 deadline..."

źródło: "Voice of America"

...żałować tylko można, że Mrs. Susan Rice za tego rodzaju poetyką pewnie nie przepada, czemu trudno się dziwić, bowiem za czasów jej pobytu na Stanford University i w Oxfordzkim New College ten rodzaj ekspresji wypowiedzi nie był znany, przez co nie był również wykładany, a cóż dopiero praktykowany.

Nie znaczy to zaraz, że uważam ją za polityka konserwatywnego - jeśli już, to za niezbyt zorientowanego w najnowszych trendach tego rodzaju światowej twórczości, co na pewno nie ma akurat już dziś żadnego znaczenia dla jej arabsko islamskich autorów, ale dla amerykańskich koneserów i kolekcjonerów jakieś może mieć...

...choćby takie, że ktoś ich ubiegnie w patronowaniu tej nowince z praktycznymi konsekwencjami takiego biegu zdarzeń w przyszłości.

Napisałem "w przyszłości" ?

Pewnie w weekendowym uniesieniu, starając się nie widzieć, nie słyszeć i nie powiedzieć  że to już faktycznie "musztarda po obiedzie", "obiedzie" na który gospodarze na pewno nie zapraszali postronnych, choć tym ostatnim tak się wydaje.