wtorek, 25 września 2012

Dlaczego piszę ?

Świat nie przepada za Stanami Zjednoczonymi Ameryki nie dlatego, że świat jest „głupi”, a dlatego, że nie ma już dziś za czym.

Przykład pierwszy z brzegu:

Stosunkowo niedawno, bo w 2008 roku, a dokładnie na początku grudnia tegoż właśnie roku, opiniotwórczy przecież niejako z tradycji, i już tylko współcześnie z aspiracji, „The Washington Post” artykułem pani Anne Applebaum wyśmiewał się, jeśli nie wręcz szydził, z wizyty pana prezydenta Miedwiediewa w Wenezueli opisując reprezentowaną przez niego Rosję, jako nic nie znaczący kraj z pretensjami do odgrywania roli mocarstwa:

źródło: "The Washington Post"

”… But the Russian political system -- based on crony capitalism, democratic rituals without democracy itself, heavy media controls, omnipresent criminality -- isn't of interest to anyone, and the Russians have trouble creating an empire around it…”

Dziś, po czterech latach od daty ukazania sie cytowanego artykułu, to nie rosyjskich ambasadorów mordują na świecie i to nie tylko już amerykańskie lotniskowce pływają po Morzu Południowo Chińskim, a mimo to amerykańscy eksperci nadal są sceptyczni, choć może już nie tak rozbawieni, jak jeszcze niedawno pani Applebaum:

źródło: "New York Times"

Dlatego wolę czytać to, co sam napiszę (lub napiszą inni poeci barowi) powodowany nie tyle wewnętrznym przymusem, czy też potrzebą dzielenia się z kimkolwiek czymkolwiek, a tylko chęcią stworzenia na własny użytek pewnego, w miarę stabilnego punktu odniesienia, a niech by i nawet w przestrzeni wirtualnej, jeśli już nie mogę liczyć ani na „Reutersa”, ani na „The Associated Press”, „The Washington Post”, „CNN” i „FoxNews” nie wspominając o pozostałych.  

źródło: "Wordpress Lu blog" (available only to members) wpis z 4 grudnia 2008 roku

Tym bardziej, że nie oczekuję od nich nadzwyczajnej błyskotliwości pozwalającej - na przykład - pisać im o istocie przebiegu „Arabskiej Wiosny” i wyznaczonej w niej przez nowe pokolenie przywódców „światowego jihadu” do odegrania roli państw euroatlantyckiego przymierza, a tylko codziennej rzetelności, której oczywisty brak stał się szczególnie widoczny w ich relacjach choćby z przebiegu syryjskiej tragedii i jest kontynuowany nadal dzień po dniu w sprawach niezmiernie ważnych nie tylko dla obywateli U.S. ale Europy też.