/oryginał datowany jest na listopad 2010 roku/ pozornie tylko bez związku z treścią artykułu który ma ukazać się na stronach "The Economist" w jego wydaniu datowanym na
17 kwietnia tego roku...
" [...] od zarania dziejów człowieka współczesnego szeroko rozumiane zobowiązania socjalne względem współplemieńców są – zdaniem paleoantropologów – dowodem wyższości gatunkowej człowieka współczesnego nad neandertalczykiem i były jedną z głównych przyczyn eliminacji tych drugich przez pierwszych, o czym wspominam niejako na marginesie barbarzyńskich recept naprawy finansów Dycholandu, wystawianych przez samozwańcze autorytety i ekspertów z 50% odpisem od podatku, nie wspominając o całej reszcie…
Trudno też zaliczyć do drobiazgów systemowych kuriozalne koncepcje konieczności finansowania inwestycji w energetyce – a i gdzie indziej też – przez odbiorców jej produktu w przestrzeni gospodarczej aspirującej z nazwy do szeroko pojmowanego kapitalizmu w jego liberalnej odmianie, o której – mówiąc oględnie – i sprawujący władzę, i członkowie klubów dycholandzkich przedsiębiorców, mają fałszywe wyobrażenia uformowane na trzeciorzędnych produktach Hollywoodu (…) …
... a przecież wystarczyło by przeczytać Dickensowskie „Notatki z podróży do Ameryki”, a w nich szczególnie rozdział poświęcony miastu Lowell i jego ustrojowi fabrycznemu, poznać choćby pobieżnie historię Żyrardowa i rodziny Dittrichów, firmy „E. Wedel”, „Catbury” i dziesiątków tysięcy innych firm w Europie i Ameryce będącymi niczym innym w przeszłości, jak rycerzami Jedi kapitalizmu, współtwórcami współczesnej świadomości obywatelskiej Niemców, Francuzów, Anglików, Czechów, Duńczyków [...] "[1]
przywołane niechby tylko intencją przypomnienia sobie i Muzom na...
dobranoc...
rycerzy Jedi liberalnego kapitalizmu...