czwartek, 1 maja 2014

"As usual, Eastern Europe is happy to fight to the last US soldier...

...to protect themselves..."

...znakomicie puentuje swoim komentarzem czytelnik treść wywiadu, jaki przeprowadziła z rumuńskim ministrem spraw zagranicznych, Titusem Corlăţean, pani Lally Weymouth (Senior Associate Editor of the Washington Post - źródło j.n.)...

źródło: "The Washington Post"

...co stało się sytuacyjnie pretekstem do napisania kilku zdań w temacie; zdań, których programowo unikam w wirtualnych monologach prowincjonalnego poety barowego snutych na marginesach cytowanych wypowiedzi różnej maści ekspertów i opiniotwórczych publicystów służących miernie, ale bez wątpienia wiernie euroatlantyckiemu Demonowi kracji na wszelkie, nie tylko możliwe sposoby:

Obywatele Rumuni, Bułgarii, Węgier, Słowacji, Czech, państw nadbałtyckich będących członkami NATO i całej reszty postsowieckich demoludów mogą spać spokojnie na tyle...

..na ile pozwoli im zasnąć warkot silników całego arsenału awiacyjnego spod szyldu USAF i NATO krążący nad ich głowami...


...bowiem dziś, a i "jutro" też, ich państwa w geopolityczno militarnym rachunku nie są warte śmierci choćby jednego, rosyjskiego żołnierza...

...pod jednym wszakże, oczywistym warunkiem, że ich "dobry Wujek Sam" - nie piszę "opiekun" przez wzgląd na niejednoznaczność w języku polskim akurat tego pojęcia - nie zatraci się dokumentnie w poczuciu misji wyzwalania z pęt cywilizacyjnego zniewolenia gayów i lesbijek świata...

źródło: "Blogger T.L."

...wyprowadzając na ulice miast leżących w bezpośredniej, bliskiej zagranicy (z angielska "the near abroad", a po rosyjsku "ближнее зарубежье") Moskwy kolejne zastępy "piątej kolumny obywatelskich aktywistów", jak to miało miejsce ostatnio nie tylko w Kijowie...

...o czym przesądzają poza "widzimisię" lokatorów Kremla, także i żywotne interesy państw "starej Europy", której nigdy tak po prawdzie nie było "po drodze" z doktryną polityki realizowanej w skali globalnej przez strategów znad Potomac River...

...a już szczególnie nie jest tu i teraz - w globalnej wiosce...

...tak nie tylko sądzę, ale jestem tego pewien...

...pozostawiając rozstrzygnięcie kwestii racji w żadnym razie nie jałowym dysputom prowadzonym w świetle medialnych jupiterów...

...a tylko czasowi...