niedziela, 13 kwietnia 2014

...z weekendowego punktu widzenia...

...napisane na marginesie "The Charter of the Internet" pana Daniela Hind...

"...This combination of state and corporate insinuation in the daily lives of citizens poses a serious threat to the liberty of the individual. But it is important to understand what we mean by liberty in this context..."

źródło: "Al Jazeera"

...ano własnie, co ?..

...bo czy aby na pewno to, co pisze pan Hind zaraz dalej ?..

"...But it is important to understand what we mean by liberty in this context. In mainstream liberalism, liberty is the absence of interference. As long as we are free to go about our lawful business without running into arbitrary restrictions we are free. It is this notion of freedom that politicians draw on when they assure us that intelligence agencies operate in a framework of regulation and oversight and that the law-abiding citizen has nothing to fear from the NSA or GCHQ..."

...wpisując się w publicystyczny mainstream, świadomie, lub nie, powszechnego współcześnie w anglojęzycznej przestrzeni zagubienia w tej materii...

...istoty wolności, swobód obywatelskich jednostki w żadnym razie nie zniewalanych przez instytucję państwa (i korporacji), które jest niczym innym przecież, jak uśrednioną emanacją światopoglądu wspólnoty zapisywanego dzień po dniu na kartach jej historii...

collage by T.L. (źródło: "Google Images")

...to śmiem wątpić w wirtualnym monologu sobie a Muzom prowincjonalnego poety barowego przy porannym kubku kawy...

...pozostawiając ostateczne rozstrzygnięcie tej kwestii zainteresowanym...

...bo nie napiszę, że do tego obywatelsko i instytucjonalnie powołanym za przyczyną odnotowaną jednoznacznie na prezentowanej powyżej fotografii...

...pozornie tylko tym zapisem odbiegając od zasygnalizowanego na wstępie cytatem źródła inspiracji postrzeganej z weekendowego punktu widzenia...