źródło: "Foreign Policy"
To raz, a dwa idące w parze z pierwszym, to jej historia i korzenie, bowiem - jak słusznie zauważa pan Elias Groll "...Turkey isn't an Arab country..." pomijając jednak to, że jest z urodzenia islamska, z tym że dla Arabów własnie wywodzi się z nieprawego łoża, co jest źródłem i praprzyczyną jej (Turcji) problemów z Recep Tayyip Erdoğanem i jego z nią.
Problemów, które faktycznie nie są ani "turecką", ani "arabską", ani jakakolwiek inną "wiosną", a tylko naturalną kontynuacją dziejów narodu podwójnie zmarginalizowanego, bo i przez Europę mimo wysiłków Atatürka i dziedziców jego idei, i przez świat arabski mimo usilnych starań Erdoğana, który wywodząc się z nizin społecznych Stambułu niczego nie zawdzięcza świeckiej, demokratycznej Turcji, a wszystko Islamowi (łącznie z wyborem na premiera - oczywiście z pominięciem samej procedury wyboru).