wtorek, 23 kwietnia 2013

Brand "al-Qaeda" do wzięcia:

"Two men were arrested and charged with plotting a terrorist attack against a Canadian passenger train with support from al-Qaida elements in Iran, police said Monday. The case bolstered allegations by some governments and experts of a relationship of convenience between Shiite-led Iran and the predominantly Sunni Arab terrorist network..."

źródło: "abc News"

"Chiheb Esseghaier, 30, and Raed Jaser, 35, had "direction and guidance" from al-Qaida members in Iran, though there was no reason to think the planned attacks were state-sponsored, Royal Canadian Mounted Police Assistant Commissioner James Malizia said. Police said the men did not get financial support from al-Qaida, but declined to provide more details..." (źródło: j.w.)

Rozumiem, że sukces rynkowy marki przerósł najśmielsze oczekiwania założycieli firmy, ale czy nie warto by było, może i trochę poniewczasie, a jednak zastrzec przynoszący dziś przecież innym przysłowiowe "kokosy" globalny brand al-Qaeda ?

A i wizerunkowo byłoby to pewnie też nie bez znaczenia:

"al-Qaeda"® prezentuje się znakomicie...

...nie wspominając o dodatkowych profitach nie do pogardzenia w czasach światowego kryzysu gospodarczego pozyskiwanych z franczyzy (franchise agreement po angielsku), tym bardziej, że - jak widać - jest wielu chętnych do robienia biznesu pod tym szyldem...

I już tylko marginalnie można dodać, że dziś wszyscy wyznawcy Allacha, począwszy od granic Pakistanu, po plaże nad Oceanem Atlantyckim zajęci są raczej dzieleniem "tortu", jaki otrzymali niespodziewanie w prezencie od euroatlantyckich wyznawców Demona kracji, niż bezsensownym w tej sytuacji planowaniem i organizowaniem terrorystycznych fajerwerków w Ameryce albo w Europie.

Tym bardziej, że jak ktoś już faktycznie jest "na musiku", to może zawsze sobie coś wysadzić dosłownie "nie wychodząc z domu"...

źródło: "The New York Times"

...przy aprobacie współwyznawców bez względu na ich przynależność organizacyjną i każdą inną.