środa, 20 marca 2013

Post o ohydzie do kwadratu:

„…Kabul should recognize sacrifices made by other countries on Afghanistan's behalf…” 

źródło: "Reuters"

Może w niedalekiej jeszcze przeszłości pytanie nie było by zbyt czytelne, ale dziś jest w sposób oczywisty klarowne:

Poświęcenie?

Od Afganistanu przez Irak po Syrię i Mali to – oględnie mówiąc – w najlepszym razie polityczne nieporozumienie, a faktycznie wprost rytualny mord dziesiątków tysięcy ofiar składanych dzień po dniu na ołtarzu - nomen omen - jednopłciowego, bo europejskiego i amerykańskiego Demona kracji przy którym Baal to przysłowiowy "Mały Pikuś"…

źrodło: "The Nation"

Nie wiem, czy pana Andersa Fogh Rasmussena można uznać za dobrego polityka, bo się na tym nie znam, ale poetą to jest on kiepskim, a właściwie żadnym:

„…A kto poświęca drugich dla siebie, aby miał mądrość, i urząd, i bogactwo, znajdzie głupstwo, i nędzę, i potępienie na ziemi, w piekle, i na każdem miejscu…” – pisał Adam Mickiewicz w „Księgach narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego”

I nie zmienia tu niczego fakt, że prawdziwym adresatem tego żałosnego skomlenia nie są gnębione narody Afganistanu, Iraku, Mali, czy też Syrii, a euroatlantyccy wyborcy - przeciwnie: czyni to je w dwójnasób ohydnym.

Tak sądzę.