sobota, 23 marca 2013

..."milczenie owiec" czyni z obywatela barana:

”… I im więcej czytamy, tym lepiej widzimy, jak rozpada się naprędce sklecony mit o ciemnej przeszłości papieża…” 

źródło: "W Sieci Opinii"

I dalej…

„…Zarzuty wobec Bergoglio zostały przez nas bardzo uważnie przeanalizowane – stwierdził sędzia Castelli. – Zweryfikowaliśmy wszystkie dane i uznaliśmy…”

…dopełnione…

„…Media przytaczają też wypowiedź w tej sprawie innego prawnika Julio Strassery, prokuratora w procesie argentyńskiej junty wojskowej. Również on uważa zarzuty za całkowicie fałszywe…”

„…Za niewinność Franciszka ręczy jedna z ofiar rzekomego donosu, argentyński opozycjonista i laureat nagrody Nobla, oraz dwaj prawnicy znający sprawę. Z drugiej strony jest oskarżenie Horacio Verbitskiego, dziennikarza związanego z rządzącym w Argentynie od ponad dekady małżeństwem Kirchnerów i byłego marksistowskiego bojówkarza…”


…i zakończone…

„…I komu tu wierzyć?”

Na co ja w weekendowym rozbawieniu:

…nie komu, a czemu, bowiem zbrodnia, to nie kwestia uznaniowa, tylko faktów i dowodów z istoty swojej tradycyjnie i zgodnie z dobrym obyczajem nie podlegających interpretacji:

Kardynał Bergoglio w tamtym czasie był prominentnym członkiem argentyńskiego episkopatu, który w końcu przecież nie w poczuciu niewinności poprosił Argentyńczyków "…o wybaczenie za współwinne milczenie i aktywny udział wielu synów w sianiu niezgody, pogwałceniach wolności, torturach i donosicielstwie, prześladowaniach politycznych i ideologicznej zapiekłości, walkach i bezsensownej śmierci, które skrwawiły nasz kraj" (źródło: via "Blogger T.L.")

O czym piszę nie w intencji pana Bergoglio vel Franciszek, a tylko – jak zawsze – sobie a Muzom w nieustającej, wirtualnej praktyce egzystencjalno fenomenologicznej w przekonaniu, że przysłowiowe "milczenie owiec" czyni z obywatela barana.