źródło: "W Sieci Opinii"
I dalej…
„…Zarzuty wobec Bergoglio zostały przez nas bardzo uważnie przeanalizowane – stwierdził sędzia Castelli. – Zweryfikowaliśmy wszystkie dane i uznaliśmy…”
…dopełnione…
„…Media przytaczają też wypowiedź w tej sprawie innego prawnika Julio Strassery, prokuratora w procesie argentyńskiej junty wojskowej. Również on uważa zarzuty za całkowicie fałszywe…”
„…Za niewinność Franciszka ręczy jedna z ofiar rzekomego donosu, argentyński opozycjonista i laureat nagrody Nobla, oraz dwaj prawnicy znający sprawę. Z drugiej strony jest oskarżenie Horacio Verbitskiego, dziennikarza związanego z rządzącym w Argentynie od ponad dekady małżeństwem Kirchnerów i byłego marksistowskiego bojówkarza…”
…i zakończone…
„…I komu tu wierzyć?”
Na co ja w weekendowym rozbawieniu:
…nie komu, a czemu, bowiem zbrodnia, to nie kwestia uznaniowa, tylko faktów i dowodów z istoty swojej tradycyjnie i zgodnie z dobrym obyczajem nie podlegających interpretacji:
Kardynał Bergoglio w tamtym czasie był prominentnym członkiem argentyńskiego episkopatu, który w końcu przecież nie w poczuciu niewinności poprosił Argentyńczyków "…o wybaczenie za współwinne milczenie i aktywny udział wielu synów w sianiu niezgody, pogwałceniach wolności, torturach i donosicielstwie, prześladowaniach politycznych i ideologicznej zapiekłości, walkach i bezsensownej śmierci, które skrwawiły nasz kraj" (źródło: via "Blogger T.L.")
I dalej…
„…Zarzuty wobec Bergoglio zostały przez nas bardzo uważnie przeanalizowane – stwierdził sędzia Castelli. – Zweryfikowaliśmy wszystkie dane i uznaliśmy…”
…dopełnione…
„…Media przytaczają też wypowiedź w tej sprawie innego prawnika Julio Strassery, prokuratora w procesie argentyńskiej junty wojskowej. Również on uważa zarzuty za całkowicie fałszywe…”
„…Za niewinność Franciszka ręczy jedna z ofiar rzekomego donosu, argentyński opozycjonista i laureat nagrody Nobla, oraz dwaj prawnicy znający sprawę. Z drugiej strony jest oskarżenie Horacio Verbitskiego, dziennikarza związanego z rządzącym w Argentynie od ponad dekady małżeństwem Kirchnerów i byłego marksistowskiego bojówkarza…”
…i zakończone…
„…I komu tu wierzyć?”
Na co ja w weekendowym rozbawieniu:
…nie komu, a czemu, bowiem zbrodnia, to nie kwestia uznaniowa, tylko faktów i dowodów z istoty swojej tradycyjnie i zgodnie z dobrym obyczajem nie podlegających interpretacji:
Kardynał Bergoglio w tamtym czasie był prominentnym członkiem argentyńskiego episkopatu, który w końcu przecież nie w poczuciu niewinności poprosił Argentyńczyków "…o wybaczenie za współwinne milczenie i aktywny udział wielu synów w sianiu niezgody, pogwałceniach wolności, torturach i donosicielstwie, prześladowaniach politycznych i ideologicznej zapiekłości, walkach i bezsensownej śmierci, które skrwawiły nasz kraj" (źródło: via "Blogger T.L.")
O czym piszę nie w intencji pana Bergoglio vel Franciszek, a tylko – jak zawsze – sobie a Muzom w nieustającej, wirtualnej praktyce egzystencjalno fenomenologicznej w przekonaniu, że przysłowiowe "milczenie owiec" czyni z obywatela barana.