źródło: "U.S. News on NBC News"
Powaga i autorytet instytucji państwa (tu mocarstwa z aspiracjami do przewodzenia Światu) to też istotny element jego bezpieczeństwa - tak sądzę, bez wchodzenia w spór z prezydentem U.S. , było by to bowiem w oczywisty sposób zdecydowanie niestosowne.
Co piszę z pominięciem znanych już przecież mniej lub bardziej powszechnie szczegółów incydentu sygnowanego nie do końca precyzyjnie "David's Petraeus & Paula's Broadwell Love Story"...
źródło: "NDTV"
"...Jest jednak w całej sprawie wątek poważny, który obciąża administrację Baracka Obamy. Przynajmniej od lata tego roku prokurator generalny Eric Holder (nadzorujący FBI) wiedział, że szef CIA miał romans i prowadzone jest w tej sprawie śledztwo. Ale nie powiedział prezydentowi Obamie ani w ogóle nikomu. Zachodzi podejrzenie graniczące z pewnością, że zrobił to w ramach koleżeńskiej przysługi, żeby jego szef mógł spokojnie, nienękany skandalami, wygrać wybory." (źrodło: "Gazeta Wyborcza")
Co piszę z pominięciem znanych już przecież mniej lub bardziej powszechnie szczegółów incydentu sygnowanego nie do końca precyzyjnie "David's Petraeus & Paula's Broadwell Love Story"...
źródło: "NDTV"
…w przekonaniu w oczywisty już dziś sposób równoznacznym z
pewnością uprzywilejowanej pozycji prezydenta Obamy z przesłanek może i
szlachetnych w intencjach, ale zdecydowanie niepraktycznych: