środa, 14 listopada 2012

Było by niestosowne:

"...“I have no evidence at this point from what I’ve seen that classified information was disclosed that in any way would have had a negative impact on our national security,” Obama said at a White House briefing..."

źródło: "U.S. News on NBC News"

Powaga i autorytet instytucji państwa (tu mocarstwa z aspiracjami do przewodzenia Światu) to też istotny element jego bezpieczeństwa - tak sądzę, bez wchodzenia w spór z  prezydentem U.S. , było by to bowiem w oczywisty sposób zdecydowanie niestosowne.

Co piszę z pominięciem znanych już przecież mniej lub bardziej powszechnie szczegółów incydentu sygnowanego nie do końca precyzyjnie "David's Petraeus & Paula's Broadwell Love Story"...

źródło: "NDTV"


…w przekonaniu w oczywisty już dziś sposób równoznacznym z pewnością uprzywilejowanej pozycji prezydenta Obamy z przesłanek może i szlachetnych w intencjach, ale zdecydowanie niepraktycznych:

"...Jest jednak w całej sprawie wątek poważny, który obciąża administrację Baracka Obamy. Przynajmniej od lata tego roku prokurator generalny Eric Holder (nadzorujący FBI) wiedział, że szef CIA miał romans i prowadzone jest w tej sprawie śledztwo. Ale nie powiedział prezydentowi Obamie ani w ogóle nikomu. Zachodzi podejrzenie graniczące z pewnością, że zrobił to w ramach koleżeńskiej przysługi, żeby jego szef mógł spokojnie, nienękany skandalami, wygrać wybory." (źrodło: "Gazeta Wyborcza")