W nawiązaniu do wpisu "The only good Muslim Is a dead Muslim" i znajdującej się w nim treści mówiącej o współpracy elit politycznych, szczególnie tych, amerykańskich, a dokładniej wprost reprezentowania przez nie interesów świata Islamu z wszystkimi mniej lub bardziej dokuczliwymi konsekwencjami dla obywateli już tylko z nazwy i pozoru w tym aspekcie życia narodów wolnego świata Zjednoczonej Europy i kontynentu północno amerykańskiego zacytuję materiał, który nie wyszedł spod pióra jakiegoś, nawiedzonego poety barowego, a jest sygnowany przez Instytut Gatestone :
źródło: "Gatestone Institute"
„…She also wrote, however: "Lastly, I was more than surprised to see a member of MPAC [Muslim Public Affairs Council, a Los Angeles-based lobbying group] take the floor on behalf of the US delegation. Since when has MPAC represented the U.S. government? And with diplomatic status! This is wrong and an outrage. We ask our friends in the U.S. House of Representatives to weigh in."
She was referring to Salam al-Marayati, a radical Muslim whom the Obama Administration named as its official representative to the OSCE's premier conference on human rights. Al-Marayati is the controversial founder of the Muslim Public Affairs Council.
According to the Investigative Project on Terrorism, MPAC is closely allied with the Muslim Brotherhood and has been a staunch defender of Islamic terrorist groups. Among other initiatives, MPAC has asked the US government to remove Hamas and Hezbollah from the list of US-designated terrorist groups. Al-Marayati, a vociferous critic of Israel, has also blamed Israel for the September 11, 2001 terrorist attacks. (See here for the full 81-page analysis of MPAC.)
The State Department defended its selection of al-Marayati, praising him as "valued and highly credible." It added: "He was invited to participate in this year's HDIM as a reflection of the wide diversity of backgrounds of the American people."…
Ta, zacytowana i podobne analizy nie są materiałami tajnymi, choć można odnieść wrażenie, że środowiska i instytucje kształtujące światopogląd wyborców po tej i tamtej stronie Atlantyku za takie je uważają – więcej – jak by ich wcale nie było, czemu trudno się w końcu dziwić zważywszy na fakt, oględnie mówiąc, wątpliwej jakości
etycznej ich poczynań zawartych w skrywaniu istoty konfliktu opisanej różnicą pomiędzy Powszechną Deklaracją Praw Człowieka a Deklaracją Kairską ale to temat już na inne opowiadanie, nie wiem, czy dobre, czy złe, ale na pewno nie traktujące o jakichkolwiek teoriach spiskowych.
(linked to)