Sobie a Muzom w wirtualnym monologu na marginesie bieżących zdarzeń w zamiarze prezentacji dowodu na to, że Bóg istnieje:
Skłamał bym, gdybym napisał, że rozumiem polską przestrzeń publiczną w Internecie, z jednej strony bowiem – jeśli poprawnie interpretuję istotę protestów związanych z ACTA z pominięciem zawartych w nich prób wręcz sakralizacji prawa do pospolitego złodziejstwa – młodzi obywatele RP gotowi są budować barykady w obronie wolności słowa w tym medium, z drugiej jednak potrafią równie ochoczo gremialnie tego prawa odmówić innym, jak to ma miejsce w sprawie skrajnie emocjonalnego wpisu na prywatnym[!] blogu jakiejś Debbie Schlussel, o czym piszę po części pewnie z niechęci do wnioskowania skonfrontowany z tak kuriozalnym faktem wskazującym jednoznacznie, że zdrowy tryb życia raczej ludziom nie służy powodując u nich stany niebezpiecznej dla nich samych i otoczenia labilności emocjonalnej w jej wręcz klinicznej odmianie.
To przecież dla wszystkich na zachód od Odry i wschód od Bugu oczywiste, że poza sferą faktu historycznego znajduje się retoryka przypisująca Polakom wymordowanie kilku milionów Żydów podczas II Wojny Światowej, jednak te, udokumentowane już przez kompetentne instytucje odrodzonej RP kilkadziesiąt tysięcy stanowi w pewnych okolicznościach racjonalną przesłankę do niekontrolowanych wybuchów emocji, okolicznościach do tego sprowokowanych oczywistą preferencją nadwiślańskich patriotów ilości nad jakością zbrodni i wsparcie na tym narodowej, nie znającej granic przyzwoitości megalomanii, i jak by tego nie dość, to megalomanii roszczeniowej, co jest już na pewno nie do przyjęcia przez bliższe i dalsze naszych granic narody i ich elity przywódcze.
Jeśli jest czego żałować, to może tylko tego, że broniącym z takim zapałem dobrego imienia Polski umknął pewien drobiazg zawarty w przywołanym przeze mnie artykule opisującym haniebną zbrodnię w Bzurach i nie myślę tu o banalnym dla współczesnych gwałcie, przywłaszczeniu sobie przez sprawców kilku par butów i sukienek, zatłuczeniu w końcu ofiar kijami, a o prapoczątkach nadwiślańskiego neoliberalizmu wolnorynkowego zawartego w procederze zatrudniania przez Polaków darmowej siły roboczej zamkniętych w gettach przez Niemców Żydów.
Na własnej skórze (śmieciowe umowy o pracę, brak bezpieczeństwa socjalnego, jakość wykształcenia porównywalna do poziomu wiejskich, czteroklasowych szkół II Rzeczypospolitej…) doświadczają tego w kontynuacji dzisiaj autorzy niewydarzonych tekstów i pomysłów (którzy – o czym sami piszą bez odrobiny refleksji i samokrytycyzmu – przespali lekcję historii) jak dokuczyć i pouczyć Debbie Schlussel pogrążeni w malignie snu o przyrodzonej człowiekowi szlachetności, co dowodzi w sposób dobitny, że Bóg istnieje, jak też i prawdy zawartej w powiedzonku „jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie”.
cbdu
p.s.
w uzupełnieniu gratis dla tych, co przespali z przypomnieniem, że przed II Wojną Światową terytorium ówczesnej Polski zamieszkiwało ~3 miliony Żydów (prezentowane dane pochodzą z 2005 roku):
• Stany Zjednoczone: 6 155 000
• Rosja: 800 000
• Francja: 606 561
• Ukraina: 500 000
• Kanada: 394 000
• Argentyna: 182 300
• Wielka Brytania: 300 000
• Niemcy: > 220 000
• Brazylia: 130 000
• Australia: 120 000
• Republika Południowej Afryki: 106 000
• Belgia: 52 000
• Meksyk: 50 000
• Włochy: 45 000
• Iran: 40 000
• Holandia: 40 000
• Turcja: 30 000
źródło
(pobrano z Google+ T.L. page)