"Miara czasu? No, może cztery, pięć lat jak procesy są dynamiczne, ale pewniej jest posługiwać się miarą jednej dekady. W tym czasie przemiany sięgają na tyle głęboko, że można w miarę wiarygodnie ocenić ich skutki…
’68 zaczął dojrzewać gdzieś w okolicach ’59 roku:
skończył się zamordyzm stalinowski i „inteligencja” z awansu posadzona za biurkami urzędów, fabryk i uczelni poczęła rozglądać się za możliwościami zaspokojenia niedosytu.
Dyskomfort miał swoje źródła w tym, że obok nich funkcjonowała – stosunkowo nieliczna, ale dynamiczna – grupa przedwojennej inteligencji w przeważającej mierze pochodzenia żydowskiego. Odmienne normy i formy życia duchowego, towarzyskiego i zawodowego potęgowały uczucie braku spełnienia wśród tak zwanej „inteligencji pracującej”…
Z definicji przyjmowano rozróżnienie na naszych i tamtych, nie do końca określonych, nie nazwanych po nazwisku, ale ci „pracujący” wiedzieli, że tamci, to ”nie pracujący”, a „nie pracować” w tamtych latach da się porównać do uprawiania seksu w kościele podczas podniesienia w czasach dzisiejszych.
Stało się:
’68 to już historia pogrążona w mroku, nie zdefiniowana, nie opisana, nie zbadana, bo i przez kogo miała by być przeanalizowana? Czy kto słyszał o zbrodniarzu, który był by jednocześnie koronerem ? Tego nawet w Hollywoodzie jeszcze pewnie nie nakręcili (?).
Przez kilka dekad jakoś szło. Dzieci pokończyły uczelnie, na świat przyszły wnuki, „inteligencja pracująca” okrzepła i pozbyła się zbędnego przymiotnika i oby tylko jego:
z czasem przewartościowano normy etyczne i moralne. Dopasowano je na miarę potrzeb i możliwości, a dziś, tu i teraz to już tylko przyszło zbierać plony odmalowujące skończenie perfekcyjnie konterfekt współczesnego, prawdziwego Polaka nieodmiennie, bliźniaczo podobnego swoim praprzodkom:
źródło: "The White House"
sprawcom pierwszego i kolejnych rozbiorów Pospolitej, maszerujących ochoczo na Wilno i Zaolzie, grzebiących w prochach pomordowanych współobywateli, kopiących piłkę na ich cmentarzach i tak dalej i tym podobne aż do znudzenia w powtarzalności i przewidywalności."
:-(
p.s.
w sposób nie zamierzony wpis w swojej istocie nawiązuje do wywodów dziekana Wydziału Nauk Humanistycznych i Społecznych pewnej uczelni, Jacka Wasilewskiego, któremu trudno odmówić braku racji:
źródło: "Gazeta pl"
Faktycznie można szukać dziś ze świecą w życiu nadwiślańskiego narodu opisywanych w literaturze i prezentowanych w filmach przypisywanych przedwojennej inteligencji wartości.
Za to każdego dnia, tygodnia, miesiąca i roku można na bieżąco odnotowywać zachowania pochodne mentalnym, genetycznym zapisom potomków chłopów z Baranowa...
Faktycznie można szukać dziś ze świecą w życiu nadwiślańskiego narodu opisywanych w literaturze i prezentowanych w filmach przypisywanych przedwojennej inteligencji wartości.
Za to każdego dnia, tygodnia, miesiąca i roku można na bieżąco odnotowywać zachowania pochodne mentalnym, genetycznym zapisom potomków chłopów z Baranowa...
źródło: "Gazeta pl"
...czy to będzie petycja do rządu Stanów Zjednoczonych Ameryki, czy rozpoczęty właśnie protest lekarzy, budowa autostrad, proces generałów Wojciecha Jaruzelskiego i Kiszczaka, sprawa Nangar Khel, system oświaty, instytucja prokuratury i sądy potrafiące bezzwłocznie ukarać jakąś kioskarkę za brak groszowego paragonu fiskalnego, bezradne jednak, nieskuteczne w konfrontacji z takim choćby Czempińskim i jemu podobnymi, polityka zagraniczna, żłobki, przedszkola, tamy, konserwacja torów, dbałość o rzeki i tak dalej, i tym podobne, a jakże charakterystyczne zachowania i sposób postrzegania, kształtowania państwowo obywatelskiej przestrzeni.