niedziela, 16 czerwca 2013

Słowo nie tylko na niedzielę...

...a na każdy dzień, tydzień, miesiące i lata w wirtualnym monologu z systemowym zidioceniem:

"...Nie możemy oczekiwać, że dostosują się (młodzi) do sposobu, w jaki przyswajały wiedzę wcześniejsze pokolenia..." - mówi minister edukacji Pospolitej, Krystyna Szumilas...

źródło: "Gazeta Wyborcza pl"

...i dalej...

"- Chciałabym, byśmy też zawsze pamiętali (nauczyciele), że najważniejsze zadanie, jakie przed nami stoi, to uświadamianie i przygotowywanie młodzieży do pewnej elastyczności, przyzwyczajanie ich do tego, że świat się zmienia..."

...na co ja, że to już było:

Nie kto inny, jak Neandertalczycy przez liczone w setki tysiąclecia ponawiali próby przystosowania się do zmieniającego się świata, dlatego z kretesem przegrali.

Człowiek współczesny, "homo sapiens", czyli istota w sposób szczególny twórczo myśląca - jak by pani minister nie wiedziała - odkrył w swojej intelektualnej błyskotliwości, że aby przetrwać, należy odwrócić sytuację:

Skroić świat na miarę swoich potrzeb i oczekiwań w całym spektrum cywilizacyjnym.

Jest oczywiste, że by ten cel osiągnąć, nasz praprzodek musiał wymyślić odpowiedni ku temu system organizacji społecznej, której jednym z kamieni węgielnych była wysoce zaawansowana specjalizacja zawodowa opisana niezmienną od tysiącleci triadą odmierzaną sekwencjami czasu wieloletniej nauki, lat praktyki i pory przekazywania wiedzy kolejnym pokoleniom z bezkompromisowo niezmiennym priorytetem jakości nad ilością, co zaowocowało między innymi nie dającym się zakwestionować faktem panowania euroatlantyckiej wspólnoty nad całym światem.

Panowania, którego kres można wyznaczyć umowną datą końca lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, a dokładnie majowymi protestami studentów w Paryżu roku 1968 (które należy uznać za jedną z praprzyczyn narodzin europejskiej koncepcji opacznie pojętej i z gruntu chybionej demokratyzacji procesu kształcenia...) domkniętymi ostatecznie Deklaracją Bolońską z roku 1999 w aż nieprzyzwoicie, nawet jak na wirtualny monolog, skrócie z stosownym w tej sytuacji odwołaniem się do jednoznacznie krytycznych cytatów:

"...komercjalizacja wykształcenia wyższego - większość studentów zdecyduje się na "studia dla mas", czyli trzyletnie studia licencjackie..."

...dalej...

"...niemożliwość do pogodzenia niektórych założeń systemu bolońskiego (przyjmowanie wielkiej ilości studentów I stopnia, pula przedmiotów do wyboru, mobilność) z rzetelnym kształceniem i opiekowaniem się studiującymi (praca w małych grupach)..." (źródło: "Wikipedia")

...z uproszczoną  tego konsekwencją opisaną niżej...

"...Academic three-year degrees prepare only for continuing towards master's, so students who enter the workforce at that point will not be properly prepared. Yet they would have the same academic title as the fully trained, vocationally educated engineers (...) As a result, agreements between professional bodies will in some cases require reevaluation as qualifications change..." (źródło: "Wikipedia")

...i pominięciem odnotowania faktu, że swoją edukację rozpocząłem od napisania "Ala ma kota" stalówką maczaną w kałamarzu, a skończyłem w czasach, kiedy to długopis nie był jeszcze standardowym narzędziem w powszechnym użytku nie mając z tej racji współcześnie najmniejszych problemów z porządkowaniem i selekcją informacji nie tylko w świecie realnym, ale i wirtualnym też (wątpiących odsyłam do kolejnych wpisów w monologu codziennej praktyki egzystencjalno fenomenologicznej na tym blogu)...

"Szumilas przekonywała, że szkoła musi dać młodym ludziom wiedzę teoretyczną i umiejętności, ale także uczyć ich porządkowania informacji. Jak mówiła, łatwy dostęp do informacji może powodować chaos w głowach uczniów, dlatego nauczyciele muszą uczyć ich odpowiedzialności, selekcjonowania informacji, oddzielania informacji fałszywych i nieużytecznych..." (źródło: "Gazeta Wyborcza pl")

...ale "co się już stało, to się nieodstanie", choć jakby się ktoś uparł, to to i owo pewnie dało by się jeszcze uratować w żywotnym interesie przyszłych pokoleń, pytanie tylko kto, bo na pewno nie przysłowiowa w tym kontekście "minister Szumilas", redaktor Cyz, unijny negocjator Dycha, menadżer Piróg i idący z nimi w nierozłącznej parze "belfer Lorek".
...
:-(