środa, 12 grudnia 2012

Spécialité de la maison: piróg po dycholandzku:

„…To zaskakująca informacja. Jeszcze we wrześniu prezes LOT-u Marcin Piróg mówił, że kondycja finansowa spółki na tle innych europejskich przewoźników jest dobra. I podkreślił, że patrząc na finanse firmy, nie ma absolutnie żadnego zagrożenia upadkiem LOT…” 

źródło: "Wyborcza biz"

A mnie w nieustającym, wirtualnym monologu zaskakuje zaskoczenie zainteresowanych każdym, kolejnym zdarzeniem mającym miejsce w Pospolitej, czy to będzie afera „Amber Gold”, zwolnienia pracowników „Fiata” w Tychach, działania NFZ, sądów, prokuratury, szpitali, MSZ i innych ministerstw, sejmu, senatu, rządu w końcu w przekonaniu, że trwająca już ponad dwadzieścia lat nauka układania państwowej „kostki Rubika” powinna przecież przynieść jakieś, choćby mizerne efekty.

Bowiem mimo wszystko nie chcę przyjąć za obowiązującą i zobowiązującą myśli, że współczesne, nadwiślańskie elity to jednak faktycznie zbieranina z doboru naturalnego programowych ćwierć inteligentów z genetyczną deformacją postrzegania państwa odziedziczoną po mierzwie społecznej wyciągniętej za komuny z obywatelskiego niebytu oszukując pewnie tym  sam siebie wbrew faktom, co dokumentuje przywołanie wirtualnej publikacji z Października 2010 roku w temacie firmy "LOT" i jej (ówcześnie) nowego prezesa:

"…nielot wystartował…

Zainspirowany taką oto publiczną informacją:

„…51-letni dzisiaj Marcin Piróg jest uznawany za jednego z najlepszych polskich menedżerów. Jest wszechstronnie wykształcony. Ukończył MSc (Mechanical Engineering) na Politechnice Lotaryńskiej w Nancy we Francji, potem zrobił MBA na jednej z najlepszych europejskich szkół biznesu i zarządzania INSEAD (Institut Européen d’Administration des Affaires) w Fontainebleau, następnie Advanced Management Program — 8 -tygodniowy kurs zarządzania dla zaawansowanych menedżerów na Harvard Business School w Bostonie w Stanach Zjednoczonych…” 


źródło: "Rzeczpospolita pl" z 29 Października 2010 roku

…pomyślałem, że warto ją uzupełnić, wtrącając odautorskie „trzy grosze” niejako w nawiązaniu do pomieszczonego nie tak dawno wpisu zawierającego passus “odpady z międzynarodowych korporacji”:

…niewątpliwie jeden z lepszych w Dycholandzie ekspertów w dziedzinie kreowania własnego wizerunku, poza tym nic więcej, jak megaloman z aż nieprzyzwoicie przerośniętym ego (…)…

…jednym z istotnych mankamentów dysfunkcyjnych wymienionego jest brak umiejętności chęci (…) do utrzymywania poprawnych relacji interpersonalnych (…) w przedsiębiorstwie z nieuniknionymi konsekwencjami takich zachowań dla firmy, jej właścicieli i (ewentualnych) akcjonariuszy.

Z oczywistych powodów szczegóły jego kariery zawodowej w „Carlsberg Polska”, jak i gdzie indziej, opatruję znakiem (…), każdy bowiem fakt i opinia wyrażona publicznie w tej sprawie była by niestosownym przekroczeniem zasad dobrych praktyk obowiązujących w przestrzeni zarządzania informacją dotyczącą podmiotów gospodarczych, zadowalając jednocześnie zasadne oczekiwania postronnych ogólnie dostępną treścią:


„…Po stronie porażek (w oryginale link do strony "mediamikser pl" aktualnie nieaktywny "404")  firmy należy jednak zapisać brak marki w segmencie mainstream i rosnący dystans w stosunku do dwóch głównych konkurentów – Kompanii Piwowarskiej i Grupy Żywiec.”

Mam nadzieję, że przytoczona wyżej opinia zostanie poprawnie odczytana przez czytelników zainteresowanych tematem, zważywszy na czas, miejsce i formę jej prezentacji.

W intencji nie jest także próbą dyskredytacji kogokolwiek, a już na pewno nie nowego prezesa krajowych linii lotniczych, którym życzę jak najlepiej z nadzieją, że zostanę kiedyś, w przyszłości, ich pasażerem.


……………………………………………………………………

To zapytasz zasadnie po co w ogóle o tym piszę?

Jak zawsze z pamiętnikarskiej rzetelności, jak i faktu, będącego „tajemnicą Poliszynela”, przewidywalności losów pupilka – powiedzmy – Fortuny, na długo przed tym, nim napisano cokolwiek o jego kandydaturze w „Rzeczypospolitej”…

…pewnie też nie bez znaczenia jest ślad powidoku mentalnego, nawiązującego do szerzącej się w sferach dycholandzkich elit z urojenia epidemii alkoholizmu i innych, z istoty swojej dyskretnych, przypadłości…

Poza tym nie tylko dzieci w czasie deszczu się nudzą…